Pył PM2.5, PM10, benzo[a]piren - o tych składnikach krakowskiego powietrza doskonale wiemy i jak co roku o tej porze przed nimi drżymy. Jednak jak mówią ostatnie wyniki badań krakowskich naukowców, zimą wdychamy już nie tylko smog, ale też... mikroplastik.
Reklama
Badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Pedagogicznego, którzy przeprowadzili analizy, nie informują o jakiej dokładnie liczbie mikroskopijnego plastiku mowa, ale jak podkreślają, jest ona zaskakująca duża.
"Wstępne wyniki wskazują, że liczba włókien w opadzie pyłu zbierana przez trzy miesiące zimowe 2019 roku jest wysoka. Są to włókna różnej długości (od 0,5 mm do 9 mm). Poza włóknami zaobserwowano też inne formy mikroplastiku: w tym mikroplastik wtórny, czyli powstały na skutek fragmentacji makroplastiku" - czytamy w artykule na łamach miesięcznika "Aura"*.
Mikroplastik wyłapany na uniwersyteckim dachu
Czytałam już wyniki badań o mikroplastiku w arktycznym śniegu, przenoszonym prawdopodobnie przez powietrze; były też pojedyncze analizy powietrza pod tym kątem w Paryżu; ale na terenie Polski takiego projektu jeszcze nie było - albo przynajmniej nie było o nim tak głośno.
Naukowcy "wychwycili" mikroplastik z dachu budynku Uniwersytetu Pedagogicznego. Zanieczyszczenia powietrza, a w nich drobinki plastiku, osadzały się w szklanych naczyniach, umieszczonych w specjalnych pojemnikach.
Skąd ten plastik?
Plastikowe rzeczy powstają z tysięcy rodzajów polimerów syntetycznych, ale pod względem chemicznym są bardzo podobne do tych występujących naturalnie w środowisku. Różni ich budowa molekularna. Z tego względu naukowcy musieli wykonać ich testy; wykazały one, że odkryty przez nich mikroplastik to w większości fragmenty przedmiotów wykonanych przez człowieka, jak np. tkanin, opakowań, toreb jednorazowych.
Lista może być znacznie dłuższa. Szczegółowej analizy składu cząsteczek na razie brak.
Czy to jest groźne dla zdrowia?
Pierwsze pytanie, jakie zapewne pojawiło się wam w myślach po przeczytaniu pierwszych zdań tego artykułu: "jaki to ma wpływ na moje zdrowie?"
Odpowiedzi niestety nie ma, bo naukowcy nie są pewni, jak działa mikroplastik, gdy trafi do ludzkiego organizmu. Skoro mówimy o drobinkach, można założyć, że go wchłaniamy - ale w jakim stopniu i czy to grozi naszym tkankom i narządom - nie można jeszcze stwierdzić.
Dlatego krakowscy badacze zaznaczają, że na razie stwierdzili jedynie fakt obecności mikroplastiku; teraz czas na bardziej zaawansowane i dogłębne analizy. Choć już mówi się m.in. o tym, że tworzywa sztuczne wpływają negatywnie np. na gospodarką hormonalną człowieka.
Reklama
* Głośny artykuł o mikroplastiku w krakowskim powietrzu to wynik badań inż. Kingi Jarosz (UJ), prof. Wandy Wilczyńskiej-Michalik (UP) i prof. Marka Michalika (UJ).