W MIEŚCIE

Dożywocie za brutalną zbrodnię sprzed 24 lat. Wyrok oparty na poszlakach

opublikowano: 14 WRZEŚNIA 2022, 11:03autor: TR WZ
Dożywocie za brutalną zbrodnię sprzed 24 lat. Wyrok oparty na poszlakach

Na karę dozywotniego więzienia skazał krakowski sąd Roberta J., oskarżonego o zamordowanie przed 24 laty w Krakowie studentki religioznawstwa UJ i oskórowanie jej po zabójstwie. Chory na schizofrenię Robert J. pięć lat spędził w areszcie. Według dziennikarki śledczej Gazety Wyborczej policja i prokuratura manipulowały dowodami w tej sprawie.

 

Trwający trzy lata proces Roberta J (od pięciu lat jest w areszcie)  został utajniony na wniosek prokuratury. Jak podkreślają eksperci w całej sprawie brak było jednoznacznych dowodów winy, wszystko opierało się na poszlakach, a dziennikarka Dużego Formatu Gazety Wyborczej Monika Góra w reportażu opublikowanym w sierpniu wypunktowała manipulacje policji i prokuratury.

Nazwisko Roberta J. pojawiło się już na początku śledztwa w 1998 roku, było w pierwszym tomie akt. Doniósł na niego jego znajomy, który – według obecnie analizujących tę sprawę ekspertów – sam mógł być sprawcą zbrodni. Zmarł jednak w 2007 roku. Jemu zarzutów nigdy mu nie postawiono.

Roberta J. przesłuchano tylko w charakterze świadka. Przeszukano też mieszkanie, ale twardych dowodów nie znaleziono i wówczas nie został zatrzymany.

Reklama

Robert J. cały czas konsekwentnie twierdził, że nie znał Katarzyny, a po raz pierwszy zobaczył ją na zdjęciu w komendzie policji. Śledczy wysuwali wiele koncepcji na temat tego, gdzie mogli się spotkać, jednak dowodów na to, że w ogóle się znali, nie ma.

Mężczyznę zatrzymano dopiero w październiku 2017 r. w jego mieszkaniu na krakowskim Kazimierzu. 

Wśród dowodów winy są np. dwa włosy znalezione w jego mieszkaniu, które miały rzekomo należeć do ofiary. Tyle tylko, że taką hipotezę postawiono na podstawie mało precyzyjnej analizy morfologicznej.

Zarzucano mu, że zrobił remont w mieszkaniu, by zatrzeć ślady, choć faktycznie do remontu doszło kilka miesięcy przed zbrodnią. Zarzucano mu także symulowanie choroby psychicznej, choć był już leczony i przebywał w szpitalach psychiatrycznych na wiele lat przed zbrodnią. Zdaniem Moniki Góry podobnych manipulacji dowodami było więcej.

 Reklama

Katarzyna Z., 23-letnia studentka religioznawstwa UJ, zniknęła 2 listopada 1998 r. Dwa miesiące później załoga pchacza barek "Łoś" wyłowiła z Wisły wielki płat skóry. Tydzień później pracownicy stopnia wodnego na Dąbiu zaalarmowali policję, że w kracie wyłapującej odpadki z Wisły utkwiła ludzka noga.

Galeria: Ogłoszenie wyroku w sprawie brutalnej zbrodni sprzed lat (id: 1812)

O tym, że szczątki wyłowione z Wisły należą do 23-letniej Katarzyny Z., śledczy ustalili kilka miesięcy później dzięki badaniom DNA.

Oskarżony przyjął wyrok spokojnie. Wyrok nie jest prawomocny. Podobnie jak sam proces, sąd utajnił uzasadnienie wyroku. Z pewnością będzie apelacja obrony.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności