Wiele wskazuje na to, że kryzys w MPK został zażegnany i od października na trasy wróci komplet autobusów – mówi w rozmowie z Life in Kraków Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego, który organizuje komunikację publiczną w mieście. Dodaje jednak, że linie autobusowe nie powinny przebiegać przez cale miasto.
Reklama
Po wakacjach na trasy wyjeżdża o 25 autobusów mniej. Powodem są braki kadrowe w krakowskim MPK, które obsługuje 85% linii autobusowych w mieście (pozostałe obsługuje prywatny przewoźnik). W efekcie ZTP wprowadził tzw. hybrydowe rozwiązanie polegające na ograniczeniu częstotliwości kursowania niektórych autobusów i skróceniu kilku linii.
W październiku, który jest najtrudniejszym dla komunikacji miesiącem w roku, ma jednak wrócić na trasy komplet autobusów.
MPK informuje, że wkrótce zacznie pracę 44 nowych kierowców, a 20 kolejnych zostało zapisanych na kurs w całości finansowany przez miejską spółkę. Kierowcy mają też dostać podwyżki.
„Zarząd MPK przedstawił plan naprawczy i wszystko wskazuje na to, że za trzy tygodnie przyniesie skutek i wtedy będziemy przywracać dawne częstotliwości kursów” – zapowiada dyrektor Franek.
Zwraca przy tym uwagę, że niektóre zmiany, te dotyczące skrócenia linii mają głębszy sens.
Reklama
- Linie autobusowe nie powinny przebiegać przez całe miasto, tylko przez śródmieście i kawałek dalej. Trasa przez całe miasto siłą rzeczy oznacza większe prawdopodobieństwo spóźnień. Jeśli ktoś jedzie z bardziej oddalonych regionów miasta, powinien się liczyć z przesiadką. To jest bardziej efektywne – przekonuje dyrektor Franek.
I daje przykład osiedla Złocień: - Lepiej mieć co 10 minut autobus do pętli Mały Płaszów niż czekać pół godziny na autobus jadący z Nowej Huty – wyjaśnia.
Przywrócenie większej częstotliwości autobusów w październiku ma kluczowe znaczenie dla sprawnej komunikacji w mieście.
Reklama
– Październik to najtrudniejszy miesiąc dla komunikacji miejskiej w Polsce. To swego rodzaju papierek lakmusowy tego, jak jest zorganizowany transport. To polskie zjawisko, ze właśnie na początku października są największe kłopoty. Wiążę się to z kilkoma czynnikami – wyjaśnia dyrektor Franek.
– Wracają studenci, część z nich uczy miejskiej komunikacji, pogoda jest już nieco gorsza i część osób rezygnuje z rowerów, a poza tym jest to miesiąc, w którym Polacy najrzadziej korzystają z urlopów. Wszyscy jesteśmy w mieście i stąd kłopoty – tłumaczy nasz gość.