20 osób zebrało się w niedzielę pod stopniem wodnym "Przewóz" w Nowej Hucie. Aktywiści z Koalicji Ratujmy Rzeki wzięli udział w światowej akcji "Big Jump", akcji zwracającej uwagę na konieczność deregulacji rzek i przywrócenia ich naturalnego stanu.
Reklama
"Ludzie na całym świecie wskakują do rzek, żeby pokazać, że chcemy mieć czystą wodę w rzekach" powiedziała w rozmowie z Life in Kraków Cecylia Malik z kolektywu Siostry Rzeki - "Trzeba podjąć decyzję, czy chcemy, żeby rzeki zapewniały transport, czy chcemy, żeby w rzekach płynęła czysta woda".
Krakowski happening miał pokazać absurdy grodzenia Wisły stopniami wodnymi. Ich budowa miała umożliwić transport drogą wodną, tymczasem za stopniem "Przewóz" woda sięga do kostek i nie przepłynie tędy nawet kajak.
"Pokazujemy, jakich rzek nie chcemy, jak betonowe inwestycje uniemożliwiają korzystanie z Wisły" powiedziała w rozmowie z Life in Kraków Marta Majka Wiśniewska z Fundacji Greenmind.
Reklama
Uczestnicy akcji zwracali uwagę na ogromne koszty środowiskowe i finansowe betonowania rzek.
Marta Majka Wiśniewska: Utrzymywanie Drogi Wodnej Dolnej Wisły to gigantyczne koszty, a w Krakowie po Wiśle pływają tylko barki restauracyjne i statki wycieczkowe, mega pieniądze są wydawane na to, co jest, a jeszcze się mysli o budowie kolejnych zapór.
Koalicja Ratujmy Rzeki sprzeciwia się tworzeniu nowych zbiorników i zapór, zwraca uwagę na to, że takie działania sprzyjają suszy, bo woda w betonowym korycie nie nawadnia gleby w swoim sąsiedztwie. Aktywiści apelują też o to, by wszędzie gdzie to możliwe przywracać naturalny bieg zabetonowanym rzekom.
Reklama
Marta Majka Wiśniewska: Oczywiście nie chcemy burzenia wałów na terenach zabudowanych, ale trzeba się zastanowić, jak ten zepsuty kawałek Wisły zrewitalizować, jak przywrócić tej rzece jak najbardziej naturalny charakter.