Gazeta Wyborcza informuje o skandalicznym kazaniu w podkrakowskim kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika. Odprawiający rekolekcje benedyktyn z Tyńca miał ostrzegać przed uchodźcami z Ukrainy. W liście do redakcji Gazety benedyktyni z Tyńca zdystansowali się od tych poglądów.
Jak informuje Gazeta wierni byli wstrząśnięci kazaniem, w którym duchowny miał twierdzić, że "wojnę na Ukrainie wywołali Amerykanie, a teraz chcą zrzucić winę na Rosjan. Polskie kobiety powinny uważać na Ukrainki, które przyjechały do Polski, bo te zaraz zaczną uwodzić i odbijać im mężów. Rodzice, którzy oddają dzieci do żłobka, nie powinni się dziwić, kiedy zostaną przez nie oddani do domu starców." Miał również dodać, że "Pan Jezus kocha tylko ludzi głęboko wierzących, innych wypluwa".
Część wiernych opuściła nabożeństwo. Opactwo Benedyktynów w Tyńcu przysłało do redakcji "Wyborczej" list, w którym "stanowczo dystansuje się od tego typu poglądów i teorii spiskowych".
Reklama
Rzecznik opactwa Grzegorz Hawryłeczko zapewnia, że sprawa będzie potraktowana poważnie, a jeśli zarzuty się potwierdzą, zakonnik o. Jacek zostanie ukarany. Niewykluczone, że nie będzie mógł prowadzić działalności kaznodziejskiej.
"Dołożymy starań, by do takich sytuacji już nigdy nie dochodziło. Jeśli w trakcie parafialnych rekolekcji padły słowa, które nigdy paść nie powinny, przepraszamy". - napisał w liście do Gazety.
