Uchodźcy z Ukrainy uciekają często również ze swoimi zwierzętami, psami, kotami. Kilka dni temu jednej z rodzin, która zatrzymała się na krakowskim dworcu, ich kot zaginął. Wydawało się, że przepadł na dobre, ale dzięki pomocy Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt, po czterech dniach się odnalazł.
Reklama
— To prawdziwy cud, że się odnalazł. Nasz kot jest prawdziwym wojownikiem — napisała do KSOZ na wieść o odnalezieniu kota pani Natalia - córka właścicieli kota, którzy wyjechali już do Niemiec.
Ukraińska rodzina trafiła do Krakowa kilka dni temu i przez pewien czas przebywała w Punkcie Odpoczynku przy peronie trzecim na Dworcu Głównym w Krakowie. Z Ukrainy zabrali też swojego kota, który w pewnym momencie zaginął na dworcu.
Rodzina z Ukrainy poprosiła o pomoc Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt. Aktywiści podjęli próby znalezienia kota m.in. przy użyciu klatki-łapki i otwartych transporterków z przynętą. KSOZ wydrukował także plakaty oraz prowadził poszukiwania kota za pośrednictwem Internetu.
Kiedy już wydawało się, że akcja poszukiwania kota skazana jest na niepowodzenie, we wtorek wieczorem nastąpił przełom.
Reklama
Po czterech dniach od zaginięcia kot został znaleziony przez wolontariuszki pracujące w Punkcie Wypoczynku. Kot schował się w dziurze w ścianie. Poinformowały o tym Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt i przekazały kota pod jego opiekę. Jego właściciele są już bowiem w Niemczech, 1000 kilometrów od Krakowa, ale przez cały czas utrzymują kontakt z KSOZ.
W najbliższych dniach Pani Natalia, córka właścicieli kota, ma wrócić do Krakowa po zgubę i zawiezie go do swoich rodziców w Niemczech.