Związki zawodowe działające w teatrze im. Słowackiego dały odpowiedź marszałkowi województwa małopolskiego w sprawie wniosku o odwołanie dyrektora Krzysztofa Głuchowskiego. Związkowcy mówią jasno: nie ma do tego żadnych podstaw.
Marszałek Witold Kozłowski oraz Zarząd Województwa Małopolskiego twierdzą, że dyrektor miał naruszyć przepisy dotyczące zamówień publicznych oraz dyscyplinę finansów publicznych, bo w czasie pandemii koronawirusa nie rozpisał przetargu na sprzątanie teatru.
Miał też zdaniem władz „naruszyć dobre imię teatru", ponieważ zgodził się na zorganizowanie w Teatrze im. Słowackiego koncertu Marii Peszek. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że chodzi o ukaranie dyrektora za inscenizację „Dziadów" Mai Kleczewskiej, która nie spodobała się partyjnym działaczom PiS i prawicowym aktywistom.
Zgodnie z przepisami, zanim marszałek odwoła oficjalnie dyrektora, musi otrzymać stosowne opinie w tej sprawie m.in. od ministra kultury i związków zawodowych. Związkowcy o swoim stanowisku poinformowali na zorganizowanej w teatrze konferencji prasowej.
Reklama
— W trosce o los teatru i pracowników negatywnie opiniujemy zamiar odwołania Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego teatru im. J. Słowackiego w Krakowie — poinformował Grzegorz Wójtowicz, przewodniczący NSZZ pracowników teatru im. Słowackiego. Związkowcy podkreślili, że stawiane dyrektorowi zarzuty są całkowicie bezpodstawne.
Podczas spotkania z dziennikarzami aktor Andrzej Grabowski pokazał cztery grube bruliony z podpisami 30 tysięcy osób, które zaapelowały do marszałka o odstąpienie od odwołania Głuchowskiego oraz teczkę z listami wsparcia od instytucji kultury w Polsce i na świecie.
— Dziś władze miasta w bawarskim Monachium odwołały wielkiego dyrygenta, bo poparł agresję na Ukrainę. A w Krakowie pan, panie marszałku, chce odwołać dyrektora, bo w czasie pandemii nie rozpisał przetargu na sprzątanie — stwierdził Grabowski.