Pielęgniarki i położne z około 40 szpitali w Polsce biorą udział w strajku ostrzegawczym. W kilku miastach, w tym w Krakowie na Rynku Głównym odbyły się też pikiety.
Reklama
Powodem akcji strajkowej jest tak zwana "ustawa Niedzielskiego", czyli ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Ustawa ta zdaniem protestujących "nie gwarantuje stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych, pomimo licznych sygnałów od członków naszej organizacji związkowej dotyczących rażącego pogorszenia warunków pracy i płacy, trwającego od wielu miesięcy stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego".
Reklama
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz zwrócił uwagę, że nowelizację ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia w Sejmie poparły niemal wszystkie siły polityczne (nowelę poparło 433 posłów, 3 było przeciw, 8 wstrzymało się od głosu).
Andrusiewicz podkreślił, że nowelizacja reguluje wzrost minimalnego, a nie średniego wynagrodzenia w służbie zdrowia. Powiedział, że dzięki nowym przepisom pracownicy medyczni nie będą mogli zarabiać poniżej wynagrodzenia ustalonego w ustawie.
- W przypadku pielęgniarek na najniższym stanowisku ze średnim wykształceniem to jest próg 3770 zł, od 1 lipca nie będzie można zarobić mniej – powiedział. Dodał, że przepisy nowej ustawy uregulują również minimalne wynagrodzenia innych pracowników placówek medycznych, m.in. salowych.
Reklama
Andrusiewicz zaznaczył jednocześnie, że w związku z epidemią ministerstwo za pośrednictwem NFZ przekazało na tzw. dodatki covidowe łącznie 5,4 mld zł. - 140 tysięcy osób pobierało dodatki covidowe, z tego blisko 70 tysięcy pań pielęgniarek.