Podczas mszy dla pracowników krakowskiego MPK metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski mówił o "kryzysie Europy" i pogardzie dla życia. Odniósł się również do głośnej śmierci Polaka w Anglii, który był w stanie wegetatywnym i został odłączony od aparatury. "Został skazany na śmierć" - stwierdził metropolita.
Reklama
"Kryzys Europy wynika z tego, że przecięto życiodajne więzy z Chrystusem. Stąd ta wielka duchowa choroba, która prowadzi do pogardy wobec życia drugiego człowieka – zwłaszcza słabego i chorego" – mówił abp Marek Jędraszewski, który w niedzielę w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy przewodniczył Mszy św. w intencji pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie.
ZOBACZ TAKŻE: zwolennicy mszy po łacinie wytoczyli ciężkie działa.
Metropolita krakowski zauważył także, że "w tradycji chrześcijańskiej w Europie modlitwa w czasie zarazy była czymś naturalnym dla społeczności nękanych epidemiami. Dziś jest inaczej – wydaje się, że w czasie szczególnego doświadczenia Pan Bóg jest ludziom niepotrzebny" - mówił arcybiskup Jędraszewski.
Polak "został skazany na głodową śmierć"
Arcybiskup przywołał też historię Polaka ze szpitala w Wielkiej Brytanii, który ponad dwa miesiące leżał w szpitalu w stanie wegetatywnym . "W imię prawa został skazany na okrutną głodową śmierć. Dodatkowo w Polsce głośno wybrzmiewają agresywne postulaty domagające się aborcji dzieci nienarodzonych." - stwierdził metropolita.
Reklama
Przypomnijmy, że Polak, który miał na imię Sławomir, od listopada znajdował się w stanie wegetatywnym w szpitalu w Anglii, zmarł z końcem stycznia. Mężczyzna oddychał, ale był w stanie wegetatywnym. Dlatego też w grudniu brytyjscy lekarze wystąpili o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Taka była też decyzja jego żony i dzieci. Protestował polski rząd i Episkopat.
Polska "atakowana za bronienie wiary"
Podczas mszy dla pracowników krakowskiego MPK metropolita zauważył, że "od dziesięcioleci modlitwa ukazywana jest jako czas zmarnowany, bo w tym czasie można by zrobić coś konkretnego, a głoszenie Ewangelii uznawane jest za pozbawione sensu, bo każdy ma swoją własną prawdę".
"Z przestrzeni publicznej usuwane są przedmioty kultu, bo ich obecność mogłaby kogoś zaboleć, a wiarę próbuje zepchnąć się do sfery prywatnej." mówił arcybiskup i pytał "dlaczego to staje się normą w Europie, a Polska z tego powodu jest tak często atakowana."