Każdy krakus zna to miejsce, ale mało kto, pod oryginalną nazwą. Na rogu św. Anny i Wiślnej robiło się głównie zakupy, a nie myślało o tym, co się tu działo w XVI wieku. A działo się niemało, bo Erazm Czeczotka był postacią niebanalną. Od paru lat jego pałac wraca do swoich tradycji i korzeni – tak przynajmniej chcą właściciele obiektu. [artykuł archiwalny]
Reklama
ZOBACZ: z naszego archiwum:
Chyba nie ma krakowianina, który czegoś by tu nie kupił. Był to pierwszy dom towarowy w Krakowie, jeszcze przed Jubilatem. Do dziś na drzwiach pierwszego i drugiego piętra widnieje napis „dział męski”, „dział damski”. Dlatego pewnie umknęło wielu z nas, że kamienica na rogu Wiślnej i Anny to tak naprawdę… pałac.
Dziś zamiast manekinów, za szybami widzimy stoły baru Czeczotka. Obok restauracja, która działała od 1876 roku. Dzieli je korytarz z mozaikami na podłodze, nawiązującymi do XVI-wiecznego Krakowa. Sklepy zastąpiły sale, gdzie odbywają się imprezy, wesela, eventy (tym największym jest Festiwal Conrada). Pięknie widać stąd Rynek, zwłaszcza Ratusz.
To w nim pracował Erazm Czeczotka – przez 40 lat rajca, burmistrz i burgrabia (szef policji, powiedzmy) Krakowa. Był jednym z najbardziej wpływowych mieszkańców ówczesnego Krakowa – stolicy wszystkiego, co ważne w Europie w tamtym okresie. Pochodził z Wielkopolski, żył z handlu.
Reklama
Szacuje się, że jakieś 80 procent kramów w Sukiennicach należało do niego. Kamienicę na rogu Wiślnej i Anny kupił od Niemca. W pałacu znajdowała się m.in. okazała łaźnia połączona z wielką salą, w której działała restauracja dla wybranych gości. Byli to goście z całej Europy.
Erazm miał słabość nie tylko do pieniędzy, ale i kobiet. Zaskarbił sobie przyjaźń niewielu, za to posłuszeństwo - u niemal wszystkich. Wielu dostrzegało w nim człowieka wyjątkowego, ale jeszcze więcej osób uważało go za człowieka niebezpiecznego i bezkarnego. Historyk Józef Muczkowski określił Czeczotkę mianem „Krwawego Burmistrza”, który dla osiągnięcia celu nie cofał się nawet przed skazywaniem na śmierć.
Reklama
Zmarł jako starzec, nagle, podczas kąpieli z dwiema młodymi dziewczynami. W swojej okazałej łaźni, rzecz jasna. Hugh Hefner z XVI-wiecznego Krakowa – można powiedzieć.
Z pałacu niewiele do dziś pozostało, bo po śmierci Czeczotki budynek był wielokrotnie przebudowywany (Erazm, o dziwo, nie miał dzieci). Ale jest jedna rzecz, nietknięta od XVI wieku – ściana na podwórku, z fascynującymi zdobieniami kamieniarskimi – słońcem, księżycem, jednorożcem, słoniem, dionizjami. Do tej pory widzieli ją nieliczni. I my (a dzięki wideo, trochę też Wy).