Decyzje wojewody o uruchamianiu w szpitalach dodatkowych miejsc dla zakażonych nie poprawiły sytuacji w regionie. Według lekarzy są spóźnione, a szybciej niż sprzętu zabraknie personelu do obsługi. Opublikowane dane dotyczące zajętych miejsc w szpitalach i respiratorów są coraz bardziej niepokojące.
Łóżka dla zakażonych w regionie zapełniają się znacznie szybciej niż te dodatkowo uruchamiane. Z informacji wojewody wynika, (publikowane dane są z poprzedniego dnia z godziny 9.00), że w czwartek rano w regionie zajętych było 1012 (70 więcej niż dzień wcześnej) łóżek covidowych ze wszystkich dostępnych 1378 (19 więcej niż dzień wcześniej).
Reklama
Pod respiratorami leżało wczoraj 97 osób (9 więcej niż dzień wcześniej) na teoretycznie 115 dostępnych urządzeń (6 więcej niż dzień wcześniej). Nie ma jednak pewności, czy jest odpowiednia kadra do obsługi tych urządzeń. W dodatku są to dane nie uwzględniające ostatniej doby.
Według specjalistów już w październiku zabraknie w Małopolsce wolnych respiratorów, a lekarze będą musieli podejmować decyzję kogo jeszcze ratować, a kogo już nie. W Polsce w przeciwieństwie do innych państw europejskich nie przygotowano procedur na taką sytuację.
W rozmowie z Life in Kraków doktor Konstanty Szułdrzyński, Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych w Szpitalu Uniwersyteckim mówi wprost: "znaleźliśmy się w dramatycznej sytuacji" i wyjaśnia czym lekarze będą się kierować:
- Wiedzą medyczną, ustawą o zawodzie lekarza, kodeksem etyki lekarskiej i zasadą, że leczenie ma przynosić więcej korzyści niż szkód - podkreśla. Cała rozmowa tutaj.
