WYBORY W KRAKOWIE

Dorota Marek, Koalicja Obywatelska: mimo brutalnych ataków potrafię przekonać nawet sympatyków PiS

opublikowano: 9 PAŹDZIERNIKA 2023, 11:44autor: Daniela Motak
Dorota Marek, Koalicja Obywatelska: mimo brutalnych ataków potrafię przekonać nawet sympatyków PiS

Kraków częściej jest uśmiechnięty, w powiatach spotykam więcej mocnych, trudnych emocji. To wina TVP - mówi w rozmowie z Life in Kraków Dorota Marek, kandydatka Koalicji Obywatelskiej  do Sejmu RP w okręgu 13., obejmującym miasto Kraków oraz powiaty: krakowski, miechowski i olkuski. 

Reklama

Daniela Motak, Life in Kraków: Jak się prowadzi kampanię wyborczą w Krakowie, a jak w powiatach?

Dorota Marek, kanydatka w wyboracj do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej: W Krakowie ludzie częściej są uśmiechnięci, ale też łatwiej spotkać wśród nich polskich i zagranicznych turystów, niekoniecznie  swoich potencjalnych wyborców. Natomiast “na powiatach” - bo tak się potocznie mówi - w gminach i mniejszych miejscowościach bywa różnie. Najczęściej jest tak, jak wskazują sondaże: połowa osób po jednej, połowa po drugiej stronie, ale w grę wchodzą też emocje, uczucia i nastroje. Wyborcy szeroko rozumianej opozycji są raczej pogodni. Albo zabierają ulotkę, albo mówią, że dziękują, bo mają już swoich kandydatów. Wyborcy PiSu są bardziej sfrustrowani, bardzo często mówiący tylko sloganami z pasków TVP.

Czy w związku z tym zdarzało się, że na Pani spotkaniach z mieszkańcami bywało niemiło? 

Bywało niemiło. Raczej bez rękoczynów, choć  w Skawinie, jeszcze na początku kampanii, mieliśmy taką sytuację: przyjechał Rafał Trzaskowski, odbyła się prezentacja kandydatów. I już pod koniec spotkania, gdy wszyscy robili sobie zdjęcia, rozchodzili się, było miło, przyjemnie i wesoło - chociaż cały czas z boku słychać było okrzyki przeciwników - ktoś zaczął rzucać na scenę nie wiemy czym, prawdopodobnie dość dużymi kamieniami. Mój mąż jednego z rzucających złapał za rękę, doszło do zatrzymania i Sławek Nitras zajął się tym panem. Odprowadzili go do policjanta, bo policja była przy spotkaniu cały czas i dbała o porządek.

Nie wiem, jak to się ostatecznie skończyło, natomiast pan rzucał z zamiarem uderzenia. Na szczęście kamień przeleciał na druga stronę sceny, na szczęście i na nieszczęście, bo tam stały dzieci, ale szczęśliwie nikomu nic się nie stało. 

Skąd się to bierze? Jak Pani sądzi? No i skąd się bierze ta różnica, od której zaczęłyśmy rozmowę? Przecież, jak dotąd, to raczej wyborcy PiS - u są górą, to ich opcja rządzi, to oni są tymi kochanymi przez władzę. Więc skąd ta ich frustracja i akty agresji? 

Sądzę, że to wina mediów, choć oczywiście nie w stu procentach, bo przecież każdy z nas ma rozum i wolną wolę, i powinien z tych darów korzystać żeby analizować informacje, które otrzymuje, i żeby panować nad swoim zachowaniem. No ale jeżeli ktoś słucha tylko TVP Info, "jedynej słusznej telewizji" i cały czas jest tam szczucie Polaka przeciwko Polakowi, to nie ma się co dziwić, jeżeli potem wychodzi na ulicę i krzyczy sloganami, które są tam podawane.

Większość tych słów nie nadaje się do powtórzenia publicznie. Najprzyjemniejsze z nich to żebyśmy sobie “… do Berlina” ewentualnie “Tuskowi…”. Czasem też słyszymy, że jesteśmy złodziejami, oszustami… Oczywiście nikt nie reaguje, gdy mówię, że przecież to obecny rząd okrada Polaków. To nie są dla nich argumenty. Podczas zbierania podpisów, czyli przed rozpoczęciem kampanii wyborczej, podszedł do nas pan, który oznajmił, że powinno się uruchomić Oświęcim. Zapytałam go, dlaczego? A to Pani nie rozumie? - zapytał. Mnie chodzi o piece krematoryjne. Więc mówię: Tak, ale po co? No, żeby tego Tuska i tych jego wszystkich tam unicestwić. 

Aż trudno uwierzyć…

Zapytałam tego pana, czy jest katolikiem i wierzącym jak większość społeczeństwa i czy w niedziele chodzi do kościoła.Pan odpowiedział, że oczywiście, że tak. Więc odpowiedziałam mu, że widocznie słabo się modli. No bo cóż wobec takich "argumentów" zrobić?

A jak sobie Pani z tym radzi emocjonalnie? Boi się Pani? Bywa Pani smutno? Ma Pani na to jakiś swój sposób?

Nie boję się, jestem taką osobą, że się po prostu nie boję. Emocjonalnie różnie z tym bywa, no bo ile można słuchać, że jest się złodziejem? Od ponad 20 - stu lat prowadzę działalność gospodarczą i odprowadzam podatki, różnie za różnych rządów bywało, natomiast teraz sytuacja przedsiębiorców jest tragiczna. Ale przecież nikogo nie okradam, więc te obelgi są okrutne, przerażające i niesprawiedliwe. A jak sobie z tym radzę psychicznie? Staram się nie brać tego do siebie. Bardzo pomaga mi rodzina.

Rozpoczynając kampanię wyborczą przyjęłam zasadę, że słucham wyborców, słucham argumentów i kontrargumentów, dobrych i złych rzeczy, ale tylko tych merytorycznych. Nie hejtu, nie nienawiści, nie wulgarnego języka, tylko konstruktywnych podpowiedzi i wypowiedzi, również krytycznych. Podłych słów staram się nie brać do siebie, staram się  zostawiać złe rzeczy przed progiem domu, wycierając buty na wycieraczce, dosłownie i w przenośni. I staram się więcej do tego nie wracać, bo to nie ma sensu.

Kiedyś się zastanawiałam, czy nie zamieścić informacji o hejcie na Fb, ale wtedy trzeba by było to zacytować i kolejny raz puszczać w przestrzeń publiczną negatywne słowa, negatywne wypowiedzi, złe emocje. Po co? Mentalności i sposobu wypowiedzi tych osób z całą pewnością to nie zmieni, bo oni w ogóle są niechętni do jakiejkolwiek rozmowy. 

Reklama 

A jakie argumenty trafiają do mieszkańców powiatów, jakie tematy są dla nich akceptowalne, a jakie nie?

Z większością konserwatywnych, twardych fanatyków PiSu w ogóle lepiej nie podejmować rozmowy, bo to prowadzi tylko do eskalacji kłótni, krzyków, oni przeważnie reagują krzykiem. Niektórzy, sympatyzujący z PiS - em czy też ceniący sobie PiS za to, że ta partia im coś dała - jeżeli dopuszczą mnie do głosu i zechcą rozmawiać -  przyjmują argumenty typu: ale wiecie państwo, przecież zablokowane jest KPO,  państwo chcecie też wyjść z Unii Europejskiej? Odpowiadają zawsze, że no nie, nie! A widzicie, jak Polska dzięki UE wypiękniała? I wtedy zaczynamy rozmawiać.

Kolejny argument, z kobietami rozmawiamy o prawach kobiet. Czy pani godzi się z tym, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że my, kobiety, nie mamy prawa decydować o sobie? To kolejny punkt zaczepienia, kobiety podejmują rozmowę - no nie, no my jesteśmy katoliczkami, my nie podjęłybyśmy takiej decyzji, ale niech każdy zdecyduje o sobie, niech każda kobieta decyduje za siebie.

Kolejną rzeczą jest drożyzna. Ja często powtarzam: macie państwo rację, macie prawo do swoich przekonań, poglądów, do swojego zdania, ale łączy nas jedno - ceny na półkach w sklepie. Bo zarówno ci, którzy otrzymują prezenty od PiSu, jak i ci, którzy niczego nie dostają, płacą o wiele więcej, niż płaciliśmy wcześniej. Trzeba oczywiście pamiętać, że wszyscy składamy się na to, co jest rozdawane, to są nasze pieniądze i rozdawnictwo zwiększa inflację, ale w to już nie warto wchodzić, bo niewiele osób to rozumie.

Niektórzy podejmują rozmowę o drożyźnie, inni mówią: no tak, ale przecież to jest wina najpierw covidu, potem wojny w Ukrainie, ale ja wtedy odpowiadam, że do wakacji ubiegłego roku przez wojnę ceny rzeczywiście szalały, ale teraz  mamy już skutki innych działań, działań rządu. Do niektórych to faktycznie dociera, zdarza się, że ludzie przemyślą i mówią: no tak, coś w tym jest, zabierają ulotkę i obiecują, że poczytają, że się zorientują, poznają inny punkt widzenia niż mieli dotąd. Niektórzy nie przyjmują tych argumentów.  

Z fanami albo wręcz fanatykami PiS - u lepiej czasem takich rozmów w ogóle nie podejmować, bo szkoda nerwów moich i często też przechodniów, którzy się  w taką rozmowę włączają i gdy trafiamy na wyborców opozycyjnych, stają w naszej obronie, chcą bronić nas, kandydatów, a to grozi nieprzyjemnymi sytuacjami i wtedy trzeba towarzystwo, zarówno jedno jak i drugie, powstrzymywać. 

Sondaż: Sonda na tydzień przed wyborami. Na kogo zagłosujesz? (id: 382)

Czy w takich sytuacjach pomaga Pani doświadczenie samorządowe i doświadczenie w prowadzeniu własnej firmy? 

Na pewno tak. Działalność gospodarcza to  trudna dziedzina, trudne bywają rozmowy z klientami, z kontrahentami, złożoność problemów, jakie dotykają przedsiębiorcę, też daje cenne doświadczenie. Poza tym skończyłam studia z zarządzania i dowodzenia w sytuacjach kryzysowych. Robiłam je jako dodatek, jako ukoronowanie wiedzy praktycznej, którą już posiadałam i myślę, że to wszystko razem na pewno w jakiś sposób mi pomaga. No i mam już za sobą kilka kampanii, bo jeżeli nawet nie prowadziłam swojej, to zawsze chętnie pomagałam w kampanii innych. Rozmowy na ulicy i na spotkaniach są mi bliskie, mam w nich doświadczenie i nie przerażają mnie, nawet jeżeli spotykam się ze złymi, negatywnymi zachowaniami. 

Najbardziej przydatną cechą w takich sytuacjach jest spokój? Racjonalność?

Myślę, że spokój, chociaż ja do spokojnych nie należę, jestem raczej porywcza, ale wiem, że na ulicy muszę być spokojna, muszę mieć wiele cierpliwości i szacunku dla drugiego człowieka, niezależnie od tego, czy on używa wulgaryzmów, czy krzyczy i wyciąga ręce. Akurat odwrotna reakcja do tego, czego się spodziewa rozmówca, jest skutecznym narzędziem. 

 Reklama

Powiedzmy jeszcze trochę o prawach kobiet. Pani będzie w Sejmie dążyć do tego, aby uchylić decyzję Trybunału Konstytucyjnego, żeby aborcja była powszechnie dostępna? 

Co do samej aborcji, wolę mówić o “prawie do wyboru kobiet”, bo to lepiej, dogłębniej oddaje istotę  problemu. To określenie jest akceptowane przez wszystkie środowiska, nawet te, które niekoniecznie godzą się z problemami aborcyjnymi. 

Coś jeszcze w kwestii kobiecej jest dla Pani istotne?

Ważne jest też finansowanie in vitro przez państwo, dlatego, że to kosztowne leczenia, a przecież potrzebujemy rozwoju i większej liczby urodzeń. Chcę też walczyć o prawo do znieczulenia okołoporodowego i o wysokie standardy opieki okołoporodowej i onkologicznej. To ważne rzeczy dla kobiet, bo musimy być zdrowe, żeby funkcjonować, żeby dbać o swoje rodziny.

Kolejna rzecz to przemoc, bardzo niedoprecyzowana, bardzo niedoszacowana ilość przemocy. Wiele osób nie zgłasza takich sytuacji, boi się, a znam przypadki że choć kobiety, przeszły całą procedurę Niebieskiej Karty, zgłoszenia na policję, postępowania prokuratorskiego, to sąd umarzał sprawę ze względu na brak dowodów, choć dowody były twarde i niepodważalne, bo sprawcy ukrywali się za mundurem lub za stanowiskiem. 

Powiedziała Pani, że powiaty są smutniejsze, bardziej sfrustrowane niż Kraków. Co będzie z tym stanem rzeczy po 15. października? Ci ludzie zostaną, nawet jeżeli wszystko się zmieni. Jak będzie można do nich trafić?

Myślę, że musimy zacząć od zmiany przekazów telewizyjnych. W nich muszą znaleźć się fakty i prawda, a nie miłość do którejkolwiek partii, nieważne, czy to będzie partia opozycyjna czy partia rządząca, tam mają być tylko fakty i prawda. To na początek, to na pewno już dużo zmieni, jeżeli ci ludzie zrozumieją, że rzeczywistość wygląda inaczej niż telewizja ją przedstawia.

Konieczna będzie zmiana języka, zmiana sposobu wypowiadania się, powrót do kultury języka. Wiele osób, zwolenników demokratycznej opozycji, jest już rozgoryczonych tą sytuacją i czasem zupełnie niepotrzebnie wchodzi w konflikty z drugą stroną. Trzeba to uspokoić, wytonować, żeby nie dochodziło do takich sytuacji. 

I myślę też, że jeżeli wiele kobiet wejdzie do polityki, to to też złagodzi obyczaje, bo jednak jesteśmy trochę inne, myślimy bardziej rodzinnie, nie chcemy iść na wojnę, dążymy do pokoju, urodziłyśmy dzieci i wiemy że musimy dbać o ich życie i zdrowie, a nie spierać się i kłócić. Nie będzie to proste i długa droga przed nami, żeby to wszystko zmienić. Ale to jest możliwe. 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności