Andrzej Bargiel ogłosił nową wyprawę w ramach projektu Hic Sunt Leones. Skialpinista zamierza wspiąć się na Mount Everest (8849 m.n.p.m.) bez wspomagania dodatkowym tlenem i zjechać z niego na nartach aż do Base Campu (5364 m.n.p.m). Polak podejmie się próby zjazdu z najwyższej góry świata po raz trzeci. Wcześniejsze miały miejsce w 2019 i 2022 roku. Do dziś nikt nie zdołał zrealizować tego wyzwania.
Reklama
Do największych osiągnięć Andrzeja Bargiela należą zjazdy narciarskie ze szczytów Broad Peak (2015) i K2 (2018), których dokonał jako pierwszy człowiek w historii. Niezwykłe umiejętności polskiego skialpinisty i akcje ratunkowe, które przeprowadził wraz z towarzyszącą mu ekipą podczas tej drugiej wyprawy, zostały docenione na całym świecie. Bargiel jest też pierwszym Polakiem, który zjechał z ośmiotysięczników: Shishapangma (2013), Manaslu (2014), Gasherbrum I i II (2023). W tym roku skialpinista wraca na Everest.
– Lubię te przestrzenie i lubię działać w górach. Ciągnie mnie na Everest. Chcę sprawdzić, jak mój organizm sobie radzi na takiej wysokości. Jesień w Himalajach to jednak wyzwanie wymagające maksymalnego przygotowania, elastyczności i skupienia. Nie bez powodu w tym czasie nie odbywają się już wyprawy komercyjne. Dla mnie możliwość działania zgodnie z filozofią wspinaczki stawiającej na niezależność, autentyczność i pełne przeżycie gór, sprawi, że sukces będzie miał jeszcze większą wartość – komentuje Andrzej Bargiel.
Pierwsza wyprawa Bargiela na Everest odbyła się w 2019 roku. Skuteczną wspinaczkę na szczyt uniemożliwił wtedy ogromny serak (lodowa bryła oderwana od podłoża) zawieszony 800 metrów nad lodowcem Khumbu. Po trzech tygodniach spędzonych w bazie, Andrzej podjął decyzję o powrocie do Polski.
Podczas kolejnej próby w 2022 roku, Polak dotarł do Przełęczy Południowej (8000 m.n.p.m.), jednak silne podmuchy wiatru zmusiły go do zawieszenia akcji górskiej i zejścia do obozu drugiego. W obliczu systematycznie pogarszających się warunków, z dużymi opadami śniegu i wysokim prawdopodobieństwem wystąpienia lawin, Andrzej zadecydował o zakończeniu wyprawy.
Tegoroczna ekspedycja opiera się o zgromadzone doświadczenia. Jej start, zaplanowano wcześniej, by zapewnić więcej czasu na aklimatyzację oraz zwiększyć szansę na pełne wykorzystanie okna pogodowego, które statystycznie przypada na połowę września.