Zaczęło się w podstawówce, od karykatur w zeszytach. Trudno było znaleźć stronę bez rysunków. Nauczyciele często wzywali mamę do szkoły. To go nie powstrzymało. Zaczął zgłębiać historię sztuki, nowe techniki, pojęcie perspektywy. Powstrzymała go choroba. Ale tylko na chwilę.
Reklama
Paweł Sikora ma 40 lat. Z wykształcenia jest polonistą, więc rozważania na tematy humanistyczne nie są mu obce. Widać to w jego pracach. Gdy zachorował na padaczkę zaczęły się schody. Częste napady uniemożliwiały mu podjęcie pracy w zawodzie. Próbował więc podejmować się najprostszych zajęć fizycznych, jak na przykład praca w fabryce lamp, ale i wtedy wygrała choroba.
Po wielu nieudanych próbach żona Pawła wpadła na pomysł, aby zgłosić go do projektu Stowarzyszenia Wiosna, który ma na celu aktywizację zawodową chorych i niepełnosprawnych. Niestety, ataki wciąż były silne, Paweł nie mógł uczestniczyć w spotkaniach, praca marzeń jako animator kultury zaczęła się oddalać. Wtedy jedna z pośredniczek pracy zobaczyła przez przypadek jego spontaniczne szkice. Tak narodził się pomysł, aby zorganizować wystawę.
Paweł Sikora:
Dotknięty kilkuletnim bezrobociem, chorobą, walcząc ze społecznymi rytuałami zostałem nagle odnaleziony przez kolektyw wspaniałych odkrywców. Oni na przekór kolumnowej pomyłce nie nazwali mnie bezosobowo bezrobotnym. Użyli dwóch znajomych mi słów: Paweł i Sikora. Niczego nie wbili w moją klatkę piersiową; raczej w głowę - przekonanie o mojej wartości, którą mam (!) podkreślać także poprzez nietuzinkowe działania, harmonizujące z moim „ja”. Skąd przyszedłem - wiem; jednak kim jestem i dokąd zmierzam- to pytania ciągle wymagające konkretyzacji.
Paweł wyjął z szuflady stare rysunki, wziął też na nowo do ręki papier i pastelowe kredki. Wtedy zauważył, że podczas procesu tworzenia choroba się uspokaja. Im więcej rysuje, tym mniej ma ataków. Wyszedł do ludzi ze swoimi pracami, znaleźli się już nawet pierwsi chętni na kupno jego dzieł. Pojawiła się nadzieja, że niegdyś porzucona pasja może stać się drogą do pokonania choroby, i co za tym idzie, finansowej niezależności.
Drzwi do domów kultury są zazwyczaj bardzo ciężkie, ale teraz, gdy Paweł kulturę współtworzy i pokazuje ją światu, może się okazać, że ich otwarcie nie będzie już niemożliwe. Trzymamy kciuki, a jesli natraficie na jego wystawę koniecznie ja zobaczcie: przeniesie was w świat pełen jaskrawych kolorów, kontrastów i często niedostrzeganej rzeczywistości.
Pracami tymi apeluję: dostrzegając drzewa zobaczmy również las; starając się ujrzeć jednostki, pozwólmy sobie zdawać sprawę z istnienia tłumu. Poszukajmy na własną odpowiedzialność wizerunku rzeczywistości, zredukujmy całkowicie odnoszący się do niej termin nicość do pojęcia piękna, ważnego kontekstu, jaskrawości. Niech również będzie dla nas istotna.
Reklama