Z dużymi piersiami jest tak: każda kobieta o nich marzy, ale jak już je ma, to wcale tak kolorowo nie jest. Kręgosłup boli, stanik ciężko dobrać… Wtedy z pomocą przychodzi gorseciarka. Jedyna taka w mieście.
Reklama
Od razu wyjaśnię: w dawnych czasach to gorseciarka (oprócz gorsetów) robiła bieliznę, a bieliźniarka nocne koszule czy halki. Podtrzymując tę tradycję, Maria Język szyje biustonosze. Nie byle jakie - w największym, mój biust mógłby się trzykrotnie rozmnożyć. Jednak kobietom hojniej obdarzonym przez naturę przynosi ulgę.
Sklepy przyzwyczaiły nas do elastycznych, usztywnionych staników. Błąd! Guma nie dość, że się szybko zużywa, ciągnie ciężki biust w dół. W efekcie kobieta jest zgarbiona, ma skróconą talię, czuje się gruba. Pani Maria szyje więc staniki wyłącznie materiałowe – z szerokimi ramiączkami i plecami. I bez żadnych drutów, które wbijają się w ciało.
Maria Język, gorserciarka z Krakowa:
Jestem na to uczulona! Druty powinno się nosić najwyżej do miseczki D, przy większych rozmiarach powinny być zakazane.
Z pewnością, biustonosze szyte na Basztowej nie kojarzą się z rozbieranymi randkami, ale najważniejsze, że zmieniają życie kobiet - bo dobrany stanik potrafi upiększyć całą figurę
Podobnie zresztą jak gorset. Gdy wśród tych dużych biustonoszy, tak smutno mi się przez chwilę zrobiło, że mnie jednak tam brakuje co nie co, pani Maria mnie złapała, w taki gorset wsadziła.... No i rzeczywiście - w biuście przybyło, w talii ubyło. Pięknie. Sprawdziłam: da się swobodnie siadać, zginać, nic się nie wżyna, oddech regularny. Choć może rzeczywiście nie najlepsza opcja, gdy trzeba dobiec z autobusu do tramwaju na Mogilskim.
W każdym razie dawno nie czułam się tak kobieco. Tylko smutno, że pani Maria nigdy nie spełniła swojego największego marzenia – stworzenia pracowni gorseciarskiej, rodem z czasów świetności tego fachu. Gdzie szyje kilka prawdziwych specjalistek, a klientki przyjmują panie ubrane w urokliwe gorsety.
