Żadnego pobłażania, żadnego użalania się nad sobą, żadnych sentymentów. Życie bywa bolesne, lepiej nauczyć się go tu, niż na zewnątrz. Tu – mimo wszystko – nawet bez mamy ani taty, będzie łatwiej. Bo nikt nie będzie się śmiał.
Reklama
Tu nauczą, jak się umyć, jak posmarować chleb masłem, jak przejść przez ulicę. Nauczą też grać na pianinie, śpiewać, czytać palcami. Wytłumaczą, że choć nie wszystko jest możliwe, możliwe jest bardzo wiele, więcej, niż da się przeżyć. Trzeba tylko mądrze wybrać.
W szkole przy Tynieckiej (a właściwie w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących) pomagają wybrać. Można się tu nauczyć zawodu, przy wykonywaniu którego, to nie oczy są najważniejszym narządem. Co ważniejsze jednak, szkoła nie ogranicza, jej absolwenci zdobywają ośmiotysięczniki, nurkują, prowadzą własne interesy. W pełnym znaczeniu tego słowa - żyją pełnią życia.
Zacząć trzeba jednak od podstaw. Słowo samoobsługa, przy Tynieckiej, ma zupełnie inne znaczenie, niż w świecie na zewnątrz. Samoobsługa to ubrać się, wykąpać, umyć zęby. To dotrzeć bez pomocy z punktu A do punktu B. To samodzielność. Małe dzieci trafiające do ośrodka przy Tynieckiej musza się nauczyć poruszania w nieznanym środowisku. Musza przestać się bać.
Dzieciaki mają tu niezwykłe narzędzie do poznawania rzeczywistości. W ogrodzie ośrodka jest wyjątkowa ścieżka sensoryczna. To alejka wyłożona w różnych odcinkach różnymi nawierzchniami. Jest piasek, żwir, trawa, mech, kamienie, kostka itd. Maluchy na bosaka pokonują „przeszkody” jednocześnie pokonując strach przed zmianą.
Licząca 34 metry „ścieżka dotyku” to dopiero początek. Przy Tynieckiej ma powstać cała Aleja Złotych Serc. Każda z zaplanowanych części alei ma aktywizować inne zmysły niepełnosprawnych dzieci.
I Etap - to poznanie dotykowe, jest to także miejsce różnego rodzaju roślin, które dzieci mogą spotkać praktycznie wszędzie. Znajdziemy tam rośliny kłujące jak i miłe w dotyku, wszystkie mają bardzo intensywny zapach. Miejsce dostosowane jest także do dzieci poruszających się na wózkach inwalidzkich, a także dla tych które nie są całkowicie niewidome.
Reklama
II Etap - to gry i zabawy, są tam plansze do liczenia, rozpoznawania godzin, zabawy w kółko i krzyżyk itp, dalej znajduje się miniatura Gór Stołowych, wg zamysłu twórczyni ścieżki Są tam głazy, każdy to inny minerał, dzieci wędrują między kamieniami i pokonują różne przeszkody i nierówności. Kolejnym etapem jest miejsce ćwiczenia zmysłu równowagi. Jest tam most, mini szczudła itd
Obecnie rozpoczyna się budowa ostatniego, najdroższego etapu, który ma zamknąć całość Alei Złotych Serc - ponieważ tworzą ją ludzie o złotych sercach (nazwa powstała dopiero w trakcie budowy). Będzie to część dotycząca zmysłu słuchu. Dzieci będą słuchać szumiących traw, dzwonów rurowych, będzie też przejście przez tunel kwitnący - wyciszenie i inne ciekawe urządzenia.
Na całą aleję potrzeba jeszcze 150 000 złotych. Pomóc można wpłacając pieniądze na konto Fundacji.