Poznajcie wyjątkowego labradora. Co wtorek dokonuje niemal cudów w Szpitalu św. Ludwika. Wabi się Coola.
Wyobraź sobie, że zapach najpiękniejszych kwiatów jest dla ciebie nie do zniesienia. Słodycze mają zawsze słony posmak, za to psie chrupki wydają się pyszne. Gra instrumentów nie składa się w przyjemną melodię, ale zbieraninę drażniących dźwięków. Jeśli tak odbierasz świat, tworzysz sobie swój własny. I się w nim zamykasz. Ludzie chcą cię zza tego muru wydobyć, ale często nie potrafią. Ale jest taki ktoś, kto umie przebić mur. Zna sztuczki, ma cztery łapy i merdający ogon...
…I wabi się Coola. Psina prezentowała swoje umiejętności w salce, ale normalnie - co wtorek - pracuje na szpitalnym oddziale. O dogoterapii słyszał już chyba każdy, ale pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak to wygląda. Widzieliśmy zaledwie przez 30 minut, a jesteśmy pod wielkim wrażeniem.
Dziecko z autyzmem często nie lubi nawiązywać kontaktów, czasem nawet w ogóle nie mówi. Coola ma to do siebie, że mówić do niej nie trzeba. Wystarczy złapać kontakt wzrokowy, wykonać gest – ona zrozumie.
Uczestnik terapii otrzymuje kliker i prosi labradora o sztuczkę. Siad, waruj, głos to pewnie dla właścicieli psów żadna nowość, ale na przykład obrót to już rzecz rzadziej spotykana. A jaką daje dzieciakom radochę! Często kręcą się razem z nią.
Jeśli czworonożny terapeuta wykona zadanie, dziecko klika, a Coola rzecz jasna czeka na nagrodę. Chrupkę można wręczyć w miseczce, ale też bezpośrednio z ręki, czyli łamiemy bariery i lęki. Psina uczy nie tylko nawiązywania kontaktu, ale też empatii. Dziecko z autyzmem zdaje sobie sprawę, że to, co leży na podłodze, nie jest jakimś przedmiotem z futra, ale żywym stworzeniem.
Na pokazie frajdę dzieciakom sprawiły też niebieskie balony i żarówki (pamiętacie niebieski szał w niedzielę na Rynku?). Szpital, w którym nie zawsze jest do śmiechu, dzięki Cooli staje się weselszy. Truizm, co? To wyobraźcie sobie jeszcze na koniec, jak pewien chłopiec Maks daje Cooli chrupkę, zmierza z powrotem do swojego krzesła, ale po drodze obraca się jeszcze na sekundę i wyznaje psu: lubię Cię.
Jak podkreślała pani Laura, opiekunka Cooli, „Ludwik” to szpital "zapsiony". Regularne zajęcia dogoterapii są tu prowadzone już od sześciu lat. Spotkania odbywają się popołudniu, bo w szpitalu to najbardziej dłużąca się pora dnia, a kontaktu z żywym stworzeniem nie zastąpi ani pluszak, ani gry komputerowe. Dzieci jeszcze długo po wizycie psów mają o czym rozmawiać. Dla małych pacjentów, przewlekle chorych, psy w rzeczywistości szpitalnej to cząstka prawdziwego świata, którą mogą się nacieszyć. Przy okazji uczą się bezpiecznego kontaktu z psem.
Przypominamy: kwiecień to międzynarodowy miesiąc świadomości na temat autyzmu.