Moda na odnawianie mebli dotyczy dziś nie tylko skarbów z PRL-u, ale – jak się przekonaliśmy - także antyków. Do pracowni renowatorskiej, obok kolekcjonerów, przychodzą też zwykli amatorzy, czy spadkobiercy rodzinnych pamiątek. Podglądnęliśmy, jak renowatorka przywraca drugie życie XVIII-wiecznej szafce oraz zegarowi zdobionemu masą perłową i mosiądzem.
Reklama
ZOBACZ z naszecgo archiwum:
Na początek zaskoczenie: renowacja zabytków kojarzyła mi się dotychczas wyłącznie z doświadczonymi konserwatorami, prowadzącymi swoje pracownie przez długie lata. Tu trafiamy do 30-letniej Mai Fortuny, która każde swoje dzieło wrzuca na Instagrama. Studiowała historię sztuki, ale na uczelni tęskniła za byciem blisko zabytku. Zaczęła więc pracę przy konserwacji ołtarzy, a później zaryzykowała i trzy lata temu otworzyła własną pracownię renowacji antyków na Azorach.
Podwójna odpowiedzialność
Jak mówi Maja, bycie renowatorem to nie tylko pasja i podróż w czasie, ale przede wszystkim odpowiedzialność - za zabytek, który jest wyrazem pracy rzemieślnika z poprzedniej epoki i za oczekiwania osób, które przynoszą do niej swoje rodzinne skarby.
Reklama
Oprócz nich, do pracowni przyjeżdżają oczywiście kolekcjonerzy antyków, czasem ci zagraniczni, ponieważ odnowienie zabytkowej szafy np. we Francji to dużo większy koszt. Coraz częściej wpadają też jednak amatorzy, ponieważ ceny zabytkowych mebli w ostatnich latach zmalały. Ludzie chętniej pozwalają więc sobie na historyczny gadżet w domu.
Co najczęściej przyjeżdża do pracowni na Azorach? Stylowe zegary, szkatułki, skrzynie, ramy, lustra czy broń. Maja specjalizuje się zwłaszcza w odnawianiu mebli i zegarów typu Boulle (to styl w meblarstwie barokowym, popularny w XVIII i XIX wieku). Zdarzają się też przedmioty z kategorii: dziwne, jak chociażby malutki mebel tylko dla… cygar.
Maja nigdy nie ma pewności, w jakich warunkach były przechowywane meble, zanim do niej trafiły. Dlatego zanim zaczyna żmudną pracę nad nimi, przechodzą co najmniej miesięczną aklimatyzację w warunkach pokojowych – stałej temperaturze i wilgotności. Mimo że wszystkie przedmioty bardzo różnią się od siebie i każdy odnawia się inaczej, rozpoczyna się zawsze tak samo – od rozłożenia na części pierwsze. Maja zdejmuje i opisuje wszystkie elementy ozdobne - okucia, zamki.
Reklama
Kontrolowany chaos
Później przychodzi etap, który nasza rozmówczyni nazywa kontrolowanym chaosem, czyli prace stolarskie. Klei się konstrukcje, dorabia brakujące elementy, czyści się powierzchnię. Później to, co lubi najbardziej, czyli wykańczanie. Są różne metody – tradycyjne i nowoczesne – ale najczęściej zabytki się polituruje. Politura to szlachetny lakier, który nakłada się na antyk ręcznie, warstwami. Na każdych z tych etapów przedmioty są fotografowane, bo klienci i followersi na Instagramie najbardziej lubią oglądać efekt „przed” i „po”.
Maja Fortuna:
Niektórzy kolekcjonerzy mówią, że odnawiają i zostawiają dla siebie te najlepsze przedmioty. Znowu inni kolekcjonują to, czego nie udało im się przydać. A ja właśnie śmieje się, że nie muszę w ogóle kolekcjonować mebli, bo mam na co dzień z nimi taki bliski kontakt. Tym bardziej że przez te trzy lata nie powtórzył się żaden mebel. Są krzesła, stoły, kredensy, ale każde z nich zawsze inne.