Niewiele osób wie o istnieniu tego miejsca. Tym bardziej mało kto zdaje sobie sprawę, że na gorczańskim szczycie na co dzień pracują naukowcy krakowskiej uczelni i... nie jest to Uniwersytet Jagielloński. Wyjątkowy obiekt, który powstał w wyjątkowych okolicznościach.
Reklama:
Jest rok 1982. Prof. Jerzy Kreiner kieruje Zakładem Astronomii na Uniwersytecie Śląskim, gdy Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Krakowie proponuje mu poprowadzenie kilka godzin wykładów z astronomii, a niedługo później - etat. Kreiner nie jest jednak przekonany, bo przecież ma ważne stanowisko w Katowicach. Poza tym, w Krakowie brakuje mu najważniejszego narzędzia pracy - teleskopu. Wtedy ze strony rektora uczelni pada pytanie: „A gdybyśmy Panu stworzyli odpowiedni warsztat pracy naukowej?”. „Wtedy przejdę na WSP” – deklaruje profesor.
Reklama
Tak zaczynają się starania WSP (obecnie Uniwersytet Pedagogiczny) o własne obserwatorium. Początkowo teleskop ma stanąć w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego na Bielanach, ale tuż przed podpisaniem umowy władze UJ wycofują się. Kreiner proponuje wówczas wzniesienie Suhora w Gorcach.
W krótkim czasie udaje się zdobyć pieniądze nie tylko na teleskop firmy Carl Zeiss Jena, ale i na niewielkie obserwatorium. Zwierciadło teleskopu liczy 60 cm średnicy – pod tym względem, do tej pory, jest drugim największym w Polsce. Ma bardzo dobre opinie wśród specjalistów na całym świecie.
Komandosi w akcji
Jest pierwsza połowa lat 80., czyli czas załamania gospodarki. Trzeba kupić działkę, uzyskać pozwolenia, czy… zamówić okna zgodne z projektem. Okazuje się, że w całej południowej Polsce takich okien nie ma, więc projekt ulega zmianie. Tylko jedna firma podejmuje się budowy, ale życzy sobie m.in. dowozu materiałów. Najważniejszy i najdelikatniejszy sprzęt, na Suhorę przywozi – nieodpłatnie – brygada Czerwonych Beretów.
Mechanicy Zeissa przyjeżdżają pewnego dnia odwiedzić obserwatorium. Wszystko dokładnie oglądają, mierzą betonową średnicę podstawy pod ruchomą część obrotowej kopuły. Musi to być idealny okrąg o średnicy 5 metrów. Nie mogą wyjść z podziwu, że zachowano dokładność 0,5 cm. Zwykle zastają kopuły, które trzeba w pośpiechu poprawiać.
Reklama
Obserwatorium jest położone 1000 metrów nad poziomem morza, jest najwyżej położonym i jedynym wysokogórskim obserwatorium astronomicznym w Polsce. Niby prowadzi tu droga, ale bez auta terenowego wjechać nie ma szans. Astronomowie zostawiają więc samochody w Koninkach i maszerują – Markowi Drożdżowi, który nas gości w obserwatorium, zajmuje to z plecakiem jakieś 1,5 godziny. Jeśli można skorzystać z kolejki stacji narciarskiej, część tej wysokości pokonuje się na krzesełku, w koronach drzew (tak, jak „lecieliśmy” my).
Dlatego gdy już astronom tutaj przyjeżdża, zazwyczaj zostaje na kilka dni. Najdłużej pan Marek pracował tu w jednym ciągu dwa tygodnie. Dla astronomów warunki idealne: w końcu widać tu Drogę Mleczną jak na dłoni, czuć łączność z naturą.
Astronom Marek Dróżdż:
"Nie dość, że jest się blisko nieba, to na dodatek w górach. Wspaniałe połączenie. Opowiadać o tym jest trudno, ale tutaj można odnaleźć swoje miejsce we wszechświecie".
Bolid nad Polską
Pan Marek wspomina, jak ostatnio wyszedł w nocy na zewnątrz. Nagle niebo rozbłysnęło, a w okolicy zrobiło się wręcz jasno. Potem sprawdził na zapisie teleskopu, że o tej godzinie nad Polską przeleciał bolid, czyli meteor jaśniejszy niż Wenus. To, co widzi teleskop, możecie oglądać tutaj
Reklama
Gorce lepsze niż Tatry
Oprócz tego, że Gorce są po prostu piękne, dają badaczom lepsze warunki niż np. Tatry, gdzie chmury tak łatwo nie odpuszczają. Astronomowie ze Słowackiej Akademii Nauk, którzy pracują właśnie w Tatrach, wyliczają, że mają tylko 50 nocy obserwacyjnych. Uniwersytet Pedagogiczny ma ich przynajmniej drugie tyle.
W teleskop patrzy kamera
Gdy przyjeżdżają dzieci i pytają „jak astronom patrzy w teleskop”, pojawia się mały problem. Bo jak wytłumaczyć dzieciakom, że to nie astronom obserwuje niebo, ale robi to kamera? Mniej romantycznie, ale tak to współcześnie działa – kamera widzi kosmos i wysyła obrazy do komputerów, przy których pracują naukowcy. Z pozycji komputera można operować zarówno teleskopem, jak i kopułą.
Co mają wspólnego Gorce z Hawajami?
Obserwatorium UP uczestniczy w dużym, międzynarodowym projekcie badawczym „Teleskop globalny” – The Whole Earth Telescope. Polega on na obserwacji wybranych obiektów przez 24 godziny na dobę. W jednym miejscu jest to oczywiście niemożliwe, bo noc trwa maksymalnie kilkanaście godzin, a nie każda jest przecież bezchmurna. W programie bierze udział ponad 20 różnych obserwatoriów na całym świecie. I tak, gdy na Suhorze kończy się noc, dalsze obserwacje – tego samego obiektu – są kontynuowane np. na Wyspach Kanaryjskich, a potem na Hawajach.
Reklama
Najciekawsza jest noc
Cieszymy się, że w ogóle mogliśmy tu być, ale niestety, nie zostaliśmy na noc. Studenci zostają. Wtedy najczęściej mówią: nie wiedzieliśmy, że można zobaczyć gołym okiem tyle gwiazd. Takie stwierdzenie nie dziwi - wiecie, jak wielu młodych ludzi, ani razu w swoim życiu, nie widziało Drogi Mlecznej? Obserwatorium UP to dla nich nie tylko poznanie naukowych podstaw astronomii, ale jej emocjonalne doświadczenie.
Prof. Jerzy Kreiner, założyciel obserwatorium:
W miarę naszych możliwości pozwalamy na zwiedzane Obserwatorium wycieczkom szkolnym, turystom, miłośnikom astronomii. Staramy się ich zainteresować naszą pracą oraz pięknem widzialnego Wszechświata.
***