Zostawionych na lodzie zębów nikt nie liczy, podobnie, jak porażek. Tych drugich na pewno w dziesięcioleciu działalności Łotrów było nieco więcej... Spektakularnych sukcesów natomiast brak. I nikomu to nie przeszkadza.
Reklama
Drużynę założyła grupka zapaleńców, takich co od dziecka marzyli o hokeju, ale zabrakło im pieniędzy, samozaparcia, talentu… Skrzyknęli się dziesięć lat temu, przy ślizgawce na dawnym basenie Polfy. Znaleźli trenera (kiedyś grał w juniorskich hokejowych zespołach, a poza tym skończył AWF) i zaczęli "pracę u podstaw”.
Bartosz Byrka, trener Łotrów:
Wykonujemy ciężką pracę, zaczynaliśmy od zerowych umiejętności. Trzeba było nauczyć Łotrów jeździć na łyżwach. Największe łomoty były z samego początku, to były wyniki rzędu piętnaście, dwadzieścia – zero. Przemy do przodu, robimy postępy. Teraz możemy już walczyć, jak równy z równym z wieloma amatorskimi drużynami.
Sprawa jest poważna, nikt tu sobie z treningu żartów nie robi. Łotry spotykają się co najmniej dwa razy w tygodniu. Ćwiczą technikę jazdy i prowadzenie krążka. Co ważne, w rozgrywanych meczach biorą udział wszyscy zawodnicy, nawet ci, którzy nie opanowali jeszcze wszystkich tajemnic poruszania się z kijem w ręku po śliskiej nawierzchni.
Adam Grzanka, Łotr:
Przy sporej prędkości, z możliwością zwracania się we wszystkich kierunkach, trzeba jeszcze operować kijem i krążkiem i uważać, żeby cię ktoś nie walnął o bandę. Wtedy się okazuje, że mózg zaczyna pracować, jak komputer, w który wgrywamy nowe sterowniki. Dla mnie jest to absolutny wyczyn, że ludzie są w stanie uprawiać taką dyscyplinę.
To „wkręcenie” jest niezbędne, wśród Łotrów są sami zapaleńcy. Bo też, by amatorsko uprawiać ten sport, potrzeba wielu wyrzeczeń. Treningi prowadzone są późno w nocy, nierzadko kończą się o pierwszej, drugiej nad ranem, sporo też kosztują. Kompletny hokejowy strój, to minimum kilka tysięcy złotych, do tego dochodzi kilkaset złotych miesięcznie ściepy na wynajem lodowiska, że o dentyście nie wspomnę.
Mimo to chętnych nie brakuje. Przez drużynę przewinęło się już kilkudziesięciu zawodników. Nie tylko z Krakowa. Łotry to międzynarodowe towarzystwo. Trenował z nimi swego czasu Anglik, podstawowymi zawodnikami są Czech i Słowak. Drzwi zespołu otwarte są dla każdego. Wymagań sportowych brak.