W upalny letni weekend Clepardia i basen Krakowianka (Wandy) przy Zalewie Nowohuckiem wyglądają, jak plaża w Sopocie, w pierwszy ciepły dzień po tygodniowej ulewie. Choć żar leje się z nieba w Krakowie działają tylko dwa odkryte baseny. Tak więc konkurencji praktycznej żadnej.
W latach 90. Oprócz Clepardii i Wandzianki były jeszcze baseny Cracovii, Wisły i słynna Polfa przy ul. Eisenberga. Cracovię zamknięto jako pierwszą, po starej niecce i trybunach długo straszyło tylko ogromne gruzowisko, teraz powstaje tu centrum sportowe MKS Cracovia. Po Wiśle od dawna nie ma śladu. Przy okazji przebudowy stadionu stary basen zasypano i posiano trawę.
Wkrótce kąpieliska doczekają się Grzegórzki. Na terenie dawnego Ośrodka Sportu i Rekreacji „Krakowianka”, czyli popularnej „Polfy”, powstanie nowoczesny basen. Ma być gotowy do 31 marca 2021r. Będą pływalnie (również odkryte) i sale fitness. Architekci chcą, by wyglądem przypominały kąpieliska z Japonii.
W upalne wakacyjne dni, Clepardia (szkoda, że startuje dopiero w lipcu) i Wandzianka są pełne, ludzie narzekają na ścisk, brak miejsca nie tylko w wodzie, ale i na okalającym ją trawniku. Problem w tym, że takich dni w roku nie jest za wiele.
Basen zarabia tylko w lecie, a koszty są przez cały rok.Utrzymanie basenu Wandy kosztuje prawie trzysta tysięcy złotych, gdy lato jest ciepłe, a bilety kupi w sumie kilkadziesiąt tysięcy osób, zarządca wychodzi lekko do przodu, przy gorszej pogodzie dopłaca do interesu, w sumie, w perspektywie kilku lat, wychodzi na zero. A mowa tu tylko o bieżącym utrzymaniu. Jakiekolwiek inwestycje, to dodatkowy koszt, który nigdy się nie zwróci.
Właśnie dlatego nie ma i nie będzie w Krakowie prywatnych odkrytych basenów. Nie ten klimat, sezon za krótki, nie ma kiedy zarobić. Cieszmy się tym co mamy, no i pamiętajmy, że są jeszcze naturalne kąpieliska Bagry czy Przylasek Rusiecki.
