Choć trudno było mi w to uwierzyć, okazuje się, że ludzie wciąż najczęściej zamawiają zwykłą kawę białą lub czarną. Tymczasem, w większości krakowskich barów i kawiarni, możemy dostać coś znacznie więcej, i wcale nie chodzi o smakową latte. Alternatywne metody parzenia kawy, kofeinowe petardy bez ciśnień, odkryli przed nami bariści z Kazimierza. [artykuł archiwalny]
Reklama
Dla wytrawnych kawoszy to pewnie odkrycie żadne, ale dla osób mniej zanurzonych w tym cudownym napoju, ten poradnik może się przydać. Zwłaszcza, że każda z tych metod jest dość prosta, wygodna i niespecjalnie droga do używania w domu. Zamiast ekspresu za kilka tysięcy, można sobie sprawić cały „sprzęt” za kilka stówek. Natomiast w kawiarni zamiast baristy wciskającego guzik w maszynie, możemy doświadczyć całej ceremonii. Dlatego też eksperci alternatywy sobie cenią.
Potocznie nazywamy je kawami alternatywnymi, bo są inną opcją niż te z ekspresów. Wszystkie wykorzystują metodę przelewową, teksturą przypominają bardziej herbatę, mają więcej owocowych nut i niezbyt łączą się z mlekiem. Cena nie różni się znacząco od pozostałych kaw, a nawet często jest niższa, niż te, które znamy chociażby ze Starbucksa.
Przystanek 1: Aeropress w Pozytywce
Amerykanin Alan Adler, producent zabawek znany m.in. z wymyślenia frisbee, chciał mieć smaczną, ale szybką kawę na spacerach z psem. I tak, w 2005 roku, powstała akrylowa strzykawka do kawy, czyli aeropress. W ten sposób można otrzymać napój, który da nam porannego kopa, ale będzie smakował jak kompot, i to np. z egzotycznych owoców.
Przy użyciu aeropressu kawę można zaparzyć na dwa sposoby; Adrian Gliński z Klubu Pozytywka pokazuje wam metodę odwróconą. Barista podkreśla: im więcej uwagi poświęcimy małym szczegółom, tym więcej wyciągniemy z tej kawy. Dlatego w tym przypadku, i pozostałych dwóch, liczy się gramatura ziaren, temperatura wody i czas parzenia. Brzmi jak trudność, ale po to mamy stoper, wagę i odpowiedni czajnik. Kawa z Pozytywki była bardzo mocna, ale w ogóle nie odczuwało się tego w smaku, ze względu na silne owocowe nuty. Dla mnie opcja za kwaśna, ale wszystko zależy od doboru ziaren, a opcji w lokalu przy ul. Bożego Ciała nie brakuje.
Przepis:
36 g kawy grubo zmielonej, 150 ml wody, waga, stoper, termometr, aeropres
1. Gotujemy wodę do 84 stopni
2. Filtr przelać wodą
3. Aeropres w pozycji odwróconej (stoi na tloku)
4. Wsyp kawę do środka, umieść wszystko na wadze
5. Włącz stoper, nalej do aeropresu 150 ml wody
6. Od 15. do 35. sekundy ciągle mieszaj
7. Po 25. sekundzie montujemy sitko z filtrem i przeciskamy zawartość prze kolejne 30 sekund.
8. Pijemy kawę.
Przystanek 2: Drip w Entropii
Z angielskiego „drip” to kapanie, chociaż w tym przypadku kawa powinna bardziej płynąć spokojnym, swobodnym strumieniem niż kapać. Kawa z dripa jest czystsza w teksturze niż ta z ekspresu, ale jednocześnie mniej delikatna niż z aeropressu. Po wizycie w Entropii mogę potwierdzić słowa Damiana Jeodłowskigo, że to proces prosty i przyjemny. Ze wszystkich poznanych metod, postawię raczej właśnie na dripper, bo wydaje się najwygodniejszy.
Kawa autorstwa Damiana, parzona przy ul. Warszauera, ujęła zwłaszcza tym, że była jagodowa, a jednocześnie nie za kwaśna. Do domu kupiłabym jednak o ziarna o nutach czekoladowych, bo kawa z drippera może mieć przeróżny posmak, nawet ziół. To kolejny plus alternatyw: stawia się na dobre jakościowo ziarna, a co za tym idzie, kontakt z odpowiedzialnymi palarniami i plantatorami.
Przepis:
1. Gotujemy wodę, temperatura ok. 90 stopni (nigdy wrzątek)
2. Mielimy kawę. Wyjściowe proporcje do dripa to 6 g kawy na 100 ml wody
3. Wsadzamy filtr do dripa i przelewamy gorącą wodą. W ten sposób płuczemy filtr i kawa nie będzie miała papierowego posmaku; po drugie rozgrzewamy urządzenie
4. Dripa stawiamy na naczyniu, całość na wadze, wsypujemy kawę, uruchamiamy stoper (całość parzenia kawy powinna się zamknąć w trzech minutach) i zaczynamy polewać kawę wodą.
5. Na początku wlewamy niewielką ilość wody, tak by tylko przykryć zmieloną kawę i pozostawiamy na 30 sekund. To pozwoli na lepsze wydobycie smaku w czasie parzenia.
6. Zaczynamy polewać kawę, okrężnymi ruchami, nie lejąc po ściankach filtra. Nie wlemamy od razu całej ilości wody, robimy to na dwa, trzy razy.
Przystanek 3: Chemex w Mojito Caffe
Dzieło chemika dra Petera Schlumbohma to najstarsze z prezentowanych urządzeń, a jednocześnie o najfajniejszym wyglądzie, ze względu na drewniany kołnierz. W rankingu Instytutu Technologii w Illinois znalazł się wśród 100 najlepiej zaprojektowanych produktów współczesnych czasów. Ale materiał z Kazimierza jest o kawie, więc na niej się skupmy.
Na tle wcześniejszych metod proces parzenia jest dłuższy. Możemy też otrzymać więcej kawy, bo w tej „zabawce” zaparzymy jej około litra. Jeśli chodzi o picie: dużo delikatniejsza, słodsza, mniej gęsta, ale jednocześnie bardziej intensywna. Smakowała mi najbardziej, właśnie przez słodkie nuty. Jak widać w klipie, w tej metodzie chyba najmniej można zepsuć, więc w kategorii „bezpieczna kawa”, chemex wygrywa. Jak podkreśla Kuba Stochliński z Mojito Caffe przy ul. Meiselsa, napar z chemexu, przypomina to, czym kawa naprawdę jest – owocem. Szukamy w niej zatem nut roślinnych, kwiatowych, owocowych właśnie. Zresztą, jak we wszystkich metodach alternatywnych.
Przepis:
1. Przygotuj 30 g grubo zmielonej kawy i 150 ml wody
2. Zagrzej wodę do temperatury ok 94 stopni
3. Włóż filtr do naczynia i przelej gorącą wodą, żeby pozbyć się zapachu filtra i rozgrzać chemex
4. Wsyp kawę i wlej 50 ml wody
5. Po 30 sekundach dodawaj stopniowo resztę wody
6. Woda powinna przepłynąć przez kawę w około 4 minuty
7. Ostrożnie wyrzuć filtr z kawą, napar jest gotowy
Inspirowaliśmy się barami z Kazimierza, ale metody alternatywne spotkacie w większości miejsc z dobrą kawą. Jako człowiek uzależniony od kofeiny (tak wiem, wstyd), alternatywy wygrywają dla mnie z ekspresem nawet nie tyle smakiem, co właśnie sposobem, w jaki pobudzają