Szanowny panie Prezydencie, Szanowne Panie Radne, Szanowni Panowie Radni
Piszę do Państwa ten swoisty List Otwarty, bo widzę, że inaczej nie można. Inaczej sprawa, którą poruszam, nigdy nie zostanie załatwiona, a jest sprawą niezwykle pilną.
Reklama
Od kilku lat, raz po raz, organizacje antyaborcyjne przy różnych okazjach, a także bez okazji, atakują krakowian i turystów swoistą formą działalności. Epatują wszystkich ogromnymi bilbordami, na których znajduję się niezwykle drastyczne zdjęcia uszkodzonych płodów, według organizatorów tych swoistych akcji to pozostałości płodu po dokonaniu aborcji.
Wielokrotnie zgłaszana była policji sprawa dotycząca łamania prawa (zbezczeszczenie zwłok, epatowanie publicznie drastycznymi zdjęciami itd.), niestety bez skutku. Policja twierdzi, że organizatorzy nie popełniają przestępstwa, bo ich manifestacje są oficjalnie zgłaszane, co do treści na bilbordach policja nie zabiera głosu.
Dziwi mnie to, biorąc pod uwagę, jak bardzo policja jest wyczulona na wszelakie hasła polityczne, jak chętnie spisuje aktywistów, propagujących niewygodne hasła. To jednak jest sprawa policji.
Wracając do meritum, mam pytanie: na jakiej zasadzie wydawane są zezwolenia na działalność organizacji publicznie epatujących obrazami zmasakrowanych płodów i dlaczego makabryczne happeningi nie są kontrolowane. A nie są… Świadczy o tym fakt, że takie happeningi organizowane są od wielu lat, a zezwolenia nadal są wydawane. Prezentacji bilbordów niemal zawsze towarzyszą głośne megafony, zagłuszające inne zorganizowane imprezy. Nie jestem w stanie zrozumieć braku interwencji urzędników, którzy mają obowiązek kontrolować tego typu zgromadzenia.
Nie wiem, czy Państwo sobie zdają sprawę, że przed Państwa szpitalem, a właściwie szpitalem należącym do nas wszystkich - przed Szpitalem im. Gabriela Narutowicza - od wielu miesięcy stoi zaparkowany duży samochód, oklejony ogromnym antyaborcyjnym plakatem. Samochód stoi tuż przed wejściem głównym do szpitala, w miejscu, w które codziennie przyjeżdżają setki pacjentów. Widzą go chorzy i ich rodziny, widzą dzieci… Podobno nie da się z tym nic zrobić. Jeśli tak jest rzeczywiście, zastanawiam się, dlaczego przeróżne apteki, producenci leków, tudzież inne firmy nie zajmują w nocy tego lub sąsiednich miejsc samochodami oklejonymi reklamą swoich firm. Myślę, że wtedy szybko udałoby się jednak coś zrobić.
W ostatnią niedzielę odbył się kolejny antyaborcyjny happening w centrum Krakowa. Znowu pojawiło się kilkanaście bilbordów, ukazujących martwe płody. Był również wielki plakat niedotyczący aborcji, a homoseksualizmu i pedofilii. W czasie trwania zorganizowanej, zgłoszonej wcześniej manifestacji, zagłuszali zgromadzenie, a bilbordów było tak wiele, że w pewnym momencie nie było zza nich widać Sukiennic.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie, myślę, że czas najwyższy znaleźć jakieś rozwiązanie i ukrócić tego typu działalność. Epatowanie zbezczeszczonymi zwłokami, a płody przecież takimi są, zagrożone jest karą do 2 lat więzienia. Uważam, że sprawą powinna zająć się prokuratura. Jeśli zawiadomienia do organów ścigania nie wyślą miejscy urzędnicy, zrobimy to My - Krakowianie.
Reklama