Zenek robi to, co do niego należy: śpiewa, tańczy, daje szczęście „Grażynom i Januszom” oraz jest ikoną gatunku. Teraz dodatkowo jest uwielbiany. Wpychanie go do Filharmonii, czy innej Opery z „Zielonymi oczami” to rodzaj krzywdy, którą mu fundują jego „opiekunowie”. To tak, jakby w remizie do tańca zaproponować jakiś zgrabny kawałek Pendereckiego.
Reklama
Od zawsze muzyka „chodnikowa” (a potem disco polo) była dla większości obciachowa... Tymczasem to właśnie ona stała się współczesną muzyką ludową. W miejsce oberków i kujawiaków przywiało na metropolitalne parkiety „Majteczki w kropeczki”, a z nimi przydreptały „słoiki” z Ciechanowa, Proszowic, czy Pcimia.
Nie jest to moja muzyka, bo wyrosłem na progresywnym rocku, ale sam się kiedyś przyłapałem na wybijaniu butem rytmu hitu „Ona tańczy dla mnie”. Nie raz widziałem, jak nabzdyczone i zblazowane smakosze muzyczne z tzw. miasta wpadały w ekstazę przy „Jesteś szalona”.
Ktoś powie - ale muzyka ludowa to nasze dziedzictwo, a Martyniuk to nie Moniuszko... Zgoda, ale jakby go nie było, to trzeba byłoby go wymyślić. A że teksty ma jakieś koślawe... to przypomnę klasykę naszego dziedzictwa z Mazowsza.
Wysokie płoty tato grodził,
Wysokie płoty tato grodził,
Żeby do Kasi, do Kasi żeby,
Żeby do Kasi nikt nie chodził.
Ale ta Kasia mądra była,
Ale ta Kasia mądra była,
I dziurę w desce, i w desce dziurę,
I dziurę w desce wywierciła
A teraz kilka zdań o filmie, czyli „Zenek” oczami krakoskich Pochłaniaczy Kultury*.
Będąc jednym z nich, zaproponowałem koleżeństwu, by mimo płynących zewsząd ostrzeżeń i uprzedzeń, zaryzykować wizytę w kinie. Gdzieś napisali, że to najgorszy film na świecie, więc przygotowani na wstrząs przyjęliśmy leki osłonowe w pobliskim pubie, by po chwili pozwolić na to, by film „Zenek” przeleciał przez nasze ciała...
Aktorsko - kilka postaci zagranych wiarygodnie (np. stara Cyganka). Większość chłopaków udających miejscowych twardzieli próbowało coś odegrać, ale na ekranie wyglądali jak ”groźne panie” z Seksmisji.
Scenariusz - na miarę bohatera.
Jak na dokument zbyt rozlazły. Jak na fabularne dzieło - miałki i bez wyrazistych akcentów oraz puenty. Próba pokazania Zenka Martyniuka na życiowej drodze, od śpiewaka kościelnego do zaciekłego tropiciela bandytów, którzy porwali mu syna... to poziom co najwyżej bollywoodzki.
W sumie można się wybrać do kina, by poznać historię naszego Króla wesel i Sylwestrów. Trochę boli cena za seans (31zł)... w tym przypadku 15 zeta byłoby sprawiedliwe.
Reklama
*Pochłaniacze Kultury to tajemnicza grupa miłośników teatru, kina i innych dań w Menu kultury Krakowa. Paradują w czapce krakusce.