Znów gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Hasło 32 - go finału WOŚP - “Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych” ogromnie cieszy dr Annę Prokop - Staszecką, krakowską lekarkę z ponad 40 - to letnim stażem, ze specjalizacjami z mikrobiologii i serologii, chorób wewnętrznych oraz z chorób płuc.
Reklama
- Jerzy Owsiak trafił w dziesiątkę! Dzięki temu będzie można “odczarować” “niemodną” pulmonologię, a więc pomóc większej liczbie osób. Wzrośnie świadomość, jak wcześniej dzięki WOŚP wzrosła świadomość innych chorób. Jestem szczęśliwa, napiszę Jerzemu Owsiakowi list od starego pulmonologa, że cieszę się, że na finał mojego życia zawodowego przypada taka akcja. Bo potrzebujemy, w takiej kolejności: większej świadomości schorzeń płuc, więcej pulmonologów i więcej sprzętu.
Doktor Anna Prokop - Staszecka podkreśla, że od lat pulmonologia trwa w cieniu dynamicznie rozwijającej się i “modnej” kardiologii oraz innych gałęzi medycyny, które stały się medialne i przebiły się do świadomości Polaków, także dzięki WOŚP. Z pulmonologią tak się nie stało, bo przez długie lata, szczególnie starszym pokoleniom, dzisiejszym 70 - cio ,80 - cio latkom, kojarzyła się z gruźlicą, chorobą długo uznawaną za “brzydką”, wstydliwą, stygmatyzującą. Doktor dodaje, że gdyby zapytać starszych pacjentów, czy pójdą do pulmonologa, odpowiedzą, że nie, ze wstydu.
- Do pulmonologów chodziło się z gruźlicą. Starsze pokolenia pamiętają lata 50 - te i 60 - te, gdy wszyscy się wstydzili - jak można mieć gruźlicę? Gdy swego czasu powiedziałam 80 - cio letniemu profesorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, że ma gruźlicę, nie mógł się z tym pogodzić. Jak to, on, profesor, żyjący świadomie, z dobrego krakowskiego domu, wykształcony, ma gruźlicę? A gdy lata temu prominentnemu sekretarzowi partii powiedziałam przy innych chorych, bo nie mogłam tego zrobić na osobności, że przeszedł gruźlicę, to musiałam się bardzo tłumaczyć przełożonym. Bo gruźlicę uważano za chorobę haniebną. Nieprawdą jest natomiast, że gruźlicy już nie mamy.
Reklama
- Gruźlica była, jest i będzie. Chorowały na nią mamuty, była w starożytnym Egipcie i jest teraz, bo prątki są cwaniakami jak niektórzy politycy. Zawsze je porównywałam do polityków - zmieniają miejsce i czekają na okazję. Taką okazją jest spadek odporności u chorego z powodu cukrzycy, niewydolności nerek , zażywania sterydów czy leków immunosupresyjnych, a jeśli lekarze nie wiedza jak wygląda gruźlica, to jej nie rozpoznają i to jest porażka medycyny. - I prątki wtedy mówią: “Hulaj dusza piekła nie ma, wychodzimy!” Bo tak jak powiedziałam gruźlica była jest i będzie.
Doktor Anna przez 20 lat prowadziła dla studentów wykłady o gruźlicy.
- Na podstawie “Damy Kameliowej”, “Wichrowych Wzgórz”, “Czarodziejskiej Góry” czy losów Fryderyka Chopina, gdy rozważaliśmy czy miał gruźlicę czy mukowiscydozę. Wielu naszych artystów zmarło na gruźlicę. To była choroba, której się wszyscy bali, nie nazywano jej po imieniu, mówiło się, że się choruje “na płuca”. I dlatego pulmonologia wciąż płaci wysoką cenę za taki wizerunek. Jest “niemodna”.
Doktor dodaje, że bez uczynienia czegoś modnym to coś nie zaistnieje w Polsce i w świadomości Polaków. Przyznaje, że tak po prostu jest i nie można się na taką rzeczywistość obrażać. Ale można ją zmienić, i może to zrobić WOŚP.
- Kończę swój bieg jako pulmonolog i mogę powiedzieć, że wybrałam bardzo dobrze. Zajmowałam się przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP), sarkoidozą, astmą, organizowałam pierwszy oddział zajmujący się COVID - em. Całe życie mówiłam, że chciałabym, żeby specjalizacja pulmonologii była w Polsce doceniana, żeby nie była już kojarzona tylko z gruźlicą.
Reklama
Gdy - tylko pozornie - zniknęła gruźlica, w zapomnienie poszła i pulmonologia.
- Polacy, a więc i krakowianie, z którymi mam do czynienia, po 20 lat nie robią sobie zdjęć rentgenowskich płuc. Dla porównania, EKG robią często i regularnie, tak samo jak często i regularnie mierzą ciśnienie. A zdjęć klatki piersiowej nie robi prawie nikt. To badanie było obowiązkowe do lat 90 - tych XX wieku, potem uznano, że nie jest potrzebne.
- A przecież polskie społeczeństwo nadal pali papierosy i nadal jesteśmy w czołówce Europy i świata pod względem liczby zachorowań na nowotwory płuc i liczby pacjentów z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP), która wiąże się i ze stanem środowiska, i z paleniem papierosów. Wiadomo jakie mamy środowisko, wiadomo, że walczymy ze smogiem. Świadomość, jak ważne jest czyste powietrze, jak szkodliwy jest smog bardzo wzrosła, bardzo się zmieniła, ale nie dzięki urzędnikom czy radnym - a mówię to jako przewodnicząca Komisji Ochrony Powietrza w Radzie Miasta Krakowa - tylko dzięki temu, że w sprawę zaangażowały się ruchy społeczne i jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać alarmy smogowe.
Wtedy politycy zaczęli się z nimi liczyć. Bo polityka nie liczy się z naszym zdrowiem. Wszyscy wiemy o złej organizacji ochrony zdrowia w czasie epidemii COVID - u, wiemy, że było beznadziejnie. A teraz musimy to odbudować, musimy w świadomości ludzi zasiać pewną dozę niepokoju, jeżeli chodzi o płuca. I jest szansa, że dzisiejszy WOŚP w tym pomoże, pulmonologia będzie “modna”.
A co dla pacjentów oznacza fakt, że pulmonologia jest “niemodna”? Doktor Prokop - Staszecka odpowiada, że wielu lekarzy rodzinnych chętnie zleca wykonywanie wielu badań, a pomija badanie klatki piersiowej. W efekcie ponad 50 procent antybiotyków jest zażywanych przez pacjentów niepotrzebnie! Zamiast rzetelnej diagnozy chorzy dostają antybiotyki na kaszel i na… nowotwory płuc.
- Antybiotyk podaje się na wszystko, zamiast diagnozować, nawet na COVID, choć to wirus. To wciąż się zdarza. Albo przychodzi pacjent z guzem nowotworowym, od trzech miesięcy leczonym trzema - czterema antybiotykami, a bez zdjęcia klatki piersiowej, na którym natychmiast można by było ten guz zobaczyć. Dlatego my, pulmonolodzy, apelujemy: róbcie zdjęcia klatki piersiowej, róbcie USG i badanie saturacji.
- Na szczęście przynajmniej pulsoksymetria weszła w arsenał badań w czasie pandemii. Wtedy też wzrosło zainteresowanie płucami, bo płuca decydowały o życiu. Nie cieszę się z COVID - u, ale muszę przyznać, że zwrócił uwagę na płuca. Doktor Prokop - Staszecka dodaje, że potrzeba też więcej lekarzy pulmonologów. Potrzebna jest większa konkurencja. - Więc to co powiedziałam - świadomość, pulmonolodzy, sprzęt.
Reklama
Pandemia się skończyła, ale pozostał post - COVID. Lekarze zajmujący się chorobami płuc wciąż są zapracowani, bo wielu chorych wyszło z zakażenia koronawirusem z uszkodzonymi płucami lub z zaostrzonymi innymi chorobami płuc, na które cierpieli już wcześniej. Teraz obserwują nasilenie swoich dolegliwości.
- Mamy więc pełne ręce roboty, ale wolelibyśmy mieć jeszcze więcej pracy. I żeby ona była sensowna, bo najczęściej przychodzą do nas pacjenci z bardzo zaawansowaną chorobą, a gdyby przyszli wcześniej, to można by było coś z tym zrobić. Ale to się zmieni dopiero, gdy wzrośnie świadomość, wiedza o płucach, która po pandemii znów przygasła.
Dlatego Jurek Owsiak bardzo dobrze wybrał cel tegorocznego finału, jestem mu wdzięczna za to, że wszyscy gramy dla zdrowych płuc, bo dzięki niemu jest nadzieja na to, że - pomijając już datki, które ludzie zbiorą - to także sobie uświadomią, że może coś u nich z płucami jest nie tak. I to uświadomienie jest ważne. Bardzo go potrzebujemy! - dodaje doktor Staszecka-Prokop.