W OPINII

Wystawa w NCK: ten zbiór mógłby stanowić solidną prezentację polskiej sztuki współczesnej

opublikowano: 8 STYCZNIA 2024, 12:18autor: Jan Barański
Wystawa w NCK: ten zbiór mógłby stanowić solidną prezentację polskiej sztuki współczesnej

Na wernisaż poszedłem raz, że towarzysko, a dwa bo mam bardzo blisko – bo na wernisaże chodzę towarzysko, a oglądam kiedy indziej, zwłaszcza jeśli mam bardzo blisko. Frekwencja była tłumna, więc, jak to zwykle bywa na wernisażach, uniemożliwiała zupełnie rozwagę i ogląd. O wystawie „Nieprzerwany dialog. Studenci profesora Jacka Waltosia” pisze Jan Barański.

Reklama

Szybko się więc oddaliłem, ten tłum – to nie dla mnie, chociaż w powietrzu wisiała atmosfera bliska i rodzinna, a nie sztucznie i sztucznie nadęta, a taka często jest w takich sytuacjach. Ale tłumność ta sprawiła, że przybywszy w to samo miejsce, czyli do Galerii Białej dwa dni później (a biel była wielka, bo spadł przecież śnieg i zima jest, co współgra, żeby w bieli do Galerii Białej iść), miałem parę pytań, które tłum mi zadał jako zadanie gdy będę oglądał już w ciszy (i bieli).

Weźmy zwłaszcza część tłumu, czyli tłum artystów, długo zapraszany na środek Sali przez Magdalenę Siejko, kuratorkę wystawy – mówimy tu bowiem o sześćdziesięciu dwóch twórcach i niech to będzie nieco więcej niż połowa, którzy na wernisażu się stawili, to jest to grupa w liczebności swej imponująca. Sześćdziesiąt dwoje więc twórców (tych obecnych i nie, to tu bez znaczenia) zapytało mnie: co to właściwie znaczy – być uczniem Jacka Waltosia? Czy dalej: co to znaczy być uczniem mistrza sztuk? Ja rozumiem, że mistrz bednarstwa uczy bednarstwa – a zatem wszystkich tych czynności, które trzeba wykonać, by zrobić beczkę. A mistrz filozofii – jak filozofować: co przeczytać w tym celu, jak myśleć, i tak dalej. A mistrz sztuk?

Przecież sztuka to nie tylko warsztat, choć i to z pewnością, tego mistrz sztuk uczy, ale to znacznie więcej – sztuka to forma symboliczna, nieograniczona niemalże w swojej materii i w kodzie, który stosuje. W tym więc zakresie czego naucza Jacek Waltoś, poza, rzecz jasna, warsztatem w technicznym rozumieniu? Czy przekazuje jakąś swoją wizję sztuki – swoją odpowiedź na to, czym sztuka jest?

O wizji sztuki pana profesora za dużo nie wiem, chociaż może trochę, a to za sprawą względnej znajomości jego dzieł – tak oto myślałem sobie o nich, o „Pietach w trójnasób”, czy „płaszczach miłosiernego Samarytanina” w tych wszystkich odsłonach i myślałem: co to znaczy być uczniem Jacka Waltosia. A żeby sztuce dać się wypowiedzieć jako formie symbolicznej, to nie wykręciłem po prostu do któregoś z Waltosiowych artystów, a do paru z nich bym mógł, i nie zapytałem wprost, słowami, tylko chciałem nad tym pytaniem się pochylić patrząc przez ich dzieła.

Jest też i zwrotne, by tak rzec, sprzężenie – czy można przez pryzmat dzieł uczniów patrząc dostrzec mistrza? Ale to się już niejako samo przez się zawiera w pytaniu powyższym. Zresztą, to pytanie nieco się dla mnie wykrzywia, bowiem mistrza chociaż trochę znam (bardziej z opowieści jego przyjaciół i znajomych), a na pewno jego dzieła (też, zapewne, trochę – swoją drogą, prezentowane były w tym samym miejscu bodaj półtora roku temu, to jest w Białej Galerii), toteż moja tabula nie będzie już zupełnie rasa przy podjęciu próby czytania w dziełach uczniów o mistrzu.

Mówię teraz już z perspektywy galerii cichej, pustej, dwa dni po otwarciu. Przedsięwzięcie to imponujące – zgromadzić, uporządkować i przedstawić dzieła, przypomnę, sześćdziesięcioro dwoje artystek i artystów. A zwłaszcza to ostanie: a więc przedstawić, czyli w sposób sensowny i harmonijny – skoro dzieła te (w większości po jednym, ale też po dwa, czasem mniejsze trzy na twórcę) są bardzo zróżnicowane na wielu płaszczyznach. W niektórych wyraźnie czuć bezpośrednie inspiracje profesora (Elżbieta Wasyłyk, „re-kreacja II”; Przemysław Sławiński, „Kokon”), inne, a właściwie znacząca większość, odbiegają bardziej lub mniej znacznie. Bo oto, co widać wyraźnie, wielu z uczniów nie boi się jaskrawości kolorystycznych, od których mistrz ich stroni (np. Michał Zawada i „Wulkany”, fascynujące).

Fot. Jan Barański

Z resztą, różnorodność dzieł jest ogromna – co sprawia, że wystawę ogląda się dłużej, trzeba bowiem na każde z dzieł „otworzyć się” na nowo, a potem ogląd „zamknąć”, by przejść do następnego; inaczej niż to się (chyba zazwyczaj) czyni gdy mamy do czynienia z ekspozycją zbiorczą jednego twórcy i, jak uważam, nawet wskazane jest bardziej nieco przez nią przepłynąć, to jest: nie wyjść poza pewną poetykę sprzężenia dzieł z myślą/odbiorem podczas oglądania.

Tu szarpałoby mną, gdybym się spieszył, bo – właśnie – różnorodność, wielka: techniczna i tematyczna. Gdy idzie o techniki – dominuje malarstwo (głównie olej) i grafika (tempera), ale są też linoryty (Marta Bożyk), rzeźby i instalacje, fotografie (Grażyna Grzesińska-Kott) i fotomontaże (Janusz Marciniak), nawet plakaty (Urszula Czernicka), czy hafciarstwo (Łukasz Wojtanowski, „Chorągiew”) i włóczka, oraz realizacja architektoniczna (na fotografii: Andrzej Andrzejewski); nie brakuje także sztuk mieszanych i rozwiązań nietypowych, zaskakujących. Z kolei tematy podobnież wielce są mozaikowe: by wymienić tylko kilka toposów – zgoła symboliczne/symbolistyczne (Marcin Stosik, Jacek Sztuka); komentarz polityczny (wspomniany już Janusz Marciniak); sceny codzienne; mityczne mroczne przestrzenie (Magdalena Hoffmann, „Chilazon”); tematy radosne (bardzo radosne!: „Spotkania” Bożeny Kopij-Machnik), albo filozoficzno-metarefleksyjne o sztuce jako takiej (Marek Przybył, „Migawki – czym jest obraz”), a nawet dowcipne (jak wazy greckie Bartłomieja Górnego).

Znajdą się krajobrazy, martwe natury, akty, motywy geometryczne, grafiki architektoniczne, czy inspiracje tzw. niskim (np. „All-inclusive” Władysława Radziwiłłowicza), już nie mówiąc o wyraźnych wpływach innych niż profesor Waltoś wybitnych polskich artystów (że przytoczę beksińskopodobne lub Nowosielski a’la, to już niech sobie czytelnik sam zobaczy o których piszę). A w centralnym miejscu, w pewnym sensie na końcu układu – dzieło mistrza, czyli kolejna odsłona sławnego, koronnego „płaszcza miłosiernego Samarytanina”. Naturalnie, bez niego by się nie obeszło.

Słowem: widząc jak wielkie swoje twórcze i pedagogiczne piętno na współczesnej sztuce polskiej odcisnął profesor Jacek Waltoś, oglądamy przy tym prawdziwie imponujący przegląd twórczy ostatnich dekad w Polsce. Brakuje mi kompetencji historycznosztucznej by ocenić jak szeroki to katalog i na ile wyczerpujący, to do oceny kogoś bardziej ode mnie światłego. Ale z pewnością pod takim właśnie kątem przeglądowym ekspozycja jest wielce godna polecenia. A zwłaszcza dlatego, że mówimy tu o pracach znakomitych, starannie wyselekcjonowanych i niemal doskonale zaaranżowanych, to moja opinia.

Właściwie, ten zbiór mógłby stanowić solidną prezentację polskiej sztuki współczesnej w każdym porządnym bewua, galerii, a nawet większym muzeum. I to znakomita rzecz, że ruszy on w Polskę, bo z całą pewnością na to zasługuje – będzie prezentowany w Pile, Starym Sączu, Poznaniu, Wałbrzychu, Częstochowie i Kielcach.

A co z moimi pytaniami? Co to znaczy być uczniem mistrza sztuk – co to znaczy być uczniem Jacka Waltosia? I co o mistrzu mówią prace jego uczniów? W tej materii jakieś odpowiedzi mi się mglą, jakieś świtają, ale niewyraźnie. I bardzo dobrze, sztuka bowiem, a już zwłaszcza współczesna, pośredniczy, symbolizuje i odpowiada (opowiada) w sposób czuciowy, przeżyciowy, fenomenologiczny. Bardziej mnie interesuje chyba tryb zadania tych pytań i meta-przemyślenie o daremnej próbie odpowiedzi poprzez sztuczne nośniki.

W tych pytaniach o sztukę, jej naturę, misję, strukturę, esencję, czy inne jeszcze filozoficzne kwestie, które sobie zadaję – pewnie nie chodzi o odpowiedź; a ona z resztą, co rozumiem coraz wyraźniej, nie istnieje; ale o ciągłe i ciągłe sobie ich zadawanie. Wtedy i we mnie, choć artystą nie jestem, sztuka jest. A sądzę, że warto, żeby była – bo, jak mawia mój przyjaciel, „każdemu sprzyja któraś z muz”.

Wystawa: „Nieprzerwany dialog. Studenci profesora Jacka Waltosia”, Nowohuckie Centrum Kultury 5 - 28 stycznia 2024.

Przedruk ze strony www.janbaransk.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności