To się w głowie nie mieści! Gdzie człowiek nie spojrzy w „Naszej Ukochanej Konserwie” wszędzie Pipa. W Sukiennicach, na straganach na Rynku, na Plantach. Ulice Krakowa przemierzają tłumy turystów przytulonych do… Pipy. A co ze smokiem?
Reklama
Pipa to gęś. W formie pluszowej opanowała już całą Polskę i nawet nasz konserwatywny Kraków się jej nie oparł, a zjawisko jest szeroko komentowane na całym świecie.
Gęś, którą widzimy na stoiskach w Sukiennicach, straganach z pamiątkami, w sklepach z zabawkami nie wzięła się znikąd. Gęś Pipa istnieje naprawdę. Żyje sobie spokojnie gdzieś w okolicach Jeziora Tarnobrzeskiego, a swoją popularność zawdzięcza pewnemu tiktokerowi, który ją wychowuje, rozmawia z nią, pokazuje, jak się gąska zachowuje.
Swoimi nagraniami z Pipą w kilka miesięcy osiągnął milionowe zasięgi, a sława gęsi rozniosła się po świecie.
Imię gęsi można odmieniać na różne sposoby: Pipeczka, Pipciunia, ale oficjalnie na straganach nosi nazwę: PODUSZKA GĘŚ i należy obecnie do najchętniej kupowanych pamiątek z… Krakowa. I w tym tkwi problem, tu pojawia się nasza „sprawa krakoska”. Nikt nie przytula się do smoka.
A tymczasem Igrzyska Europejskie tuż, tuż! Ale konia z rzędem temu, kto wie że maskotką zawodów jest Smok Krakusek i Salamandra Sandra. Co prawda smoków na straganach też nie brakuje, jednak Krakuska czy Salamandrę znaleźć nie sposób.
Co nam pozostaje? Czekać na jakiegoś tiktokera, który by oswoił smoka i rozpętał nowe, tiktokowe szaleństwo, ale już z krakowskim motywem.