„Zielona Krupnicza” to przykład niezwykle udanej metamorfozy uliczki, która do tej pory do najpiękniejszych nie należała. Dobrze, że z powodu kiepskiej pogody przesunięto święto tej ulicy (nowy termin sobota 27 maja o 11.00). Teraz gdy przyroda rozbudziła się na dobre, spacer Krupniczą jest wyjątkowo przyjemny. Jest tylko jedno „ale”…
Reklama
Wybrałem się na Krupniczą po upływie miesiąca od ostatniej wizyty. Wtedy posadzone drzewa ledwo kiełkowały, a prace remontowe wciąż trwały. Ulica nie sprawiała wrażenia „zielonej" a raczej betonowej rynny.
Teraz to już zupełnie co innego. Zielone drzewa i trawy rozwinięte są w pełni, ale dla mnie prawdziwy majstersztyk to niewielkie skrawki z kwiatami przy rynnach i załomach murów, gdzie wyrastają malwy czy słoneczniki.
Na części ulicy trwają jeszcze ostatnie nasadzenia, ale można już pokusić się o podsumowanie. „Zielona Krupnicza" jest dowodem na to, że z każdego fragmentu miasta, nawet »kamiennej rynny«,, można wykrzesać coś ładnego dla ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, przyjemnie idzie się tą ulicą, a gdyby nie przyglądać się temu, co jest między kwiatami, byłoby idealnie.
Niestety już teraz wokół drzew i roślin pełno jest śmieci, pustych „małpek”, kubków, butelek. Niektórzy pewnie myślą, że ukryją to pod liśćmi i wśród trawy, ale niestety…
Reklama
Kolejny problem to parkujące tu rowery, motory i samochody oraz… reklamy na różnego rodzaju „potykaczach”. Przypinanie rowerów do latarni obok pustego miejsca dla parkowania rowerów uwieczniłem nawet na zdjęciach. Podobnie jak najwyraźniej na stałe zaparkowany motocykl czy reklamy. To psuje, ogólnie bardzo dobry, efekt metamorfozy Krupniczej.