Nie ma tygodnia, by nie wychodziły na jaw kolejne fakty kompromitujące rządzący PiS: miliony „dla swoich”, łamanie prawa, zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, jak w przypadku rosyjskiej rakiety, która spadła na Polskę, szkodliwy dla kraju konflikt z UE, a mimo to poparcie dla rządu utrzymuje się na wysokim poziomie. W rozmowie z Life in Kraków szef małopolskiej PO Aleksander Miszalski podkreśla, że to wynik zakłamania przekazu medialnego przez rządowe media i Kościół.
Reklama
Z ostatnich badań wynika, że wciąż 85% elektoratu prawicy popiera rząd PiS, a w całej populacji PiS popiera ponad 30% wyborców. Szef małopolskiej Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski uważa, że w obecnej sytuacji niezwykle trudno przebić się demokratycznej opozycji z prawdziwymi informacjami o sytuacji w kraju.
– Fakty niekorzystne dla obozu rządzącego albo w ogóle nie docierają do części wyborców, albo w formie zniekształconej przez media rządowe i wspierające rząd – mówi w rozmowie z Life in Kraków poseł Miszalski - Do tego dochodzi Kościół, a przynajmniej duża jego część, który utwierdza wiernych w przekonaniu, że krytyczne wobec rządzących informacje, to efekt manipulacji, Niemców, liberałów, Rosjan czy nie wiadomo kogo jeszcze – mówi nasz gość.
Opozycji pozostają głównie bezpośrednie spotkania z wyborcami i krok po kroku odkłamywanie przekazu rządowych mediów.
– Nie jest to łatwe, bo wielu zwolenników PiS w ogóle nie chce rozmawiać, a nas obrzucają obelgami, ale krok po kroku również i część tego elektoratu udaje się przekonać – podkreśla Miszalski. Dowodem na to mają być ostatnie sondaże, z których wynika, że poparcie dla PiS spada nie tylko w skali kraju, ale również w tradycyjnie konserwatywnej Małopolsce.
Reklama
Według naszego rozmówcy wyborcy zaczynają dostrzegać, że większości obietnic PiS nie spełniło. – Nie ma stu tysięcy mieszkań, kolejki do lekarzy się nie skróciły, czas oczekiwania na wyroki sądowe jest jeszcze dłuższy, ceny prądu i gazu nie zostały utrzymane na wcześniejszym poziomie nie ma miliona aut elektrycznych, nie ma lukstorpedy, promów budowanych w polskich stoczniach, a w nieskończonej budowie elektrowni w Ostrołęce utopiono miliardy – wylicza poseł Miszalski.
Kolejne obietnice PiS lider PO w Małopolsce uważa za nierealistyczne. – Mówią na przykład o darmowych autostradach, a nie mówią jak rozwiążą problem dróg zarządzanych przez prywatne firmy. Nie mówią, że oznaczałoby to darmowy tranzyt dla ruchu zagranicznego, a na to nas po prostu nie stać – zauważa.
ZOBACZ ROZMOWĘ:
W rozmowie z nami poseł Miszalski zapewnia, że PO ma wyrazistą odpowiedź na wszystkie problemy społeczne w kraju, ale jako partia centrum, w przeciwieństwie do ugrupowań skrajnych, nie przedstawia rozwiązań w kategoriach „czarno-białych”.
Reklama
– Konfederacja czy partia Razem mają proste repy na wszystko, a rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Nie można na przykład niemal całkowicie znieść podatków jak chce Konfederacja, ani ich podnosić do 80% jak postuluje Razem – uważa Aleksander Miszalski.
I zapewnia, że propozycje PO nie są populistyczne, lecz prorynkowe.
– Nasza propozycja tzw. babciowego, to propozycja wsparcia dla matek, które chcą pozostać aktywne na rynku pracy. Te pieniądze przeznaczyć na nianię, żłobek, babcię czy dziadka. To pomogłoby jej wychowywać dziecko, a jednocześnie pracować. Co więcej wydatki na ten program równoważyłyby wpływy d budżetu wynikające z aktywności zawodowej kobiety – podkreśla poseł Miszalski.
