Poszedłem do banku. Bank PKO. W Krakowie. Chciałem wpłacić pieniądze. Powtarzam: wpłacić! Myślałem wcześniej o wpłatomacie. To jest taki rodzaj bankomatu gdzie można pieniądze też wpłacać. Stanąłem w kolejce. Było zimno. Im dłużej stałem tym bardziej było zimno. Pomyślałem, że przecież ten bankomat jest przy oddziale banku. Że tam w środku na pewno jest cieplej. Było.
Reklama
Kolejka krótsza niż do bankomatu. Super – pomyślałem i siedzę sobie w cieple. Po niedługiej chwili pan – urzędnik mnie poprosił. „Dzień dobry, chciałem wpłacić pieniądze”. Na co urzędnik: „ Poproszę dowód osobisty”. „A nie wystarczy pesel”? (znam go na pamięć) spytałem niewinnie .
„Nie, proszę pana, muszę stwierdzić, że pan to pan”. „Trudno”– rzekłem i zacząłem poszukiwać zdjęcia tego dowodu w telefonie. Mam tam taką aplikację „mObywatel” . Urzędnik zauważył co robię. „Proszę pana ja potrzebuję oryginalny dowód osobisty. Muszę wiedzieć, że pan to pan”.
„Ale przecież w aplikacji mObywatel jest moje zdjęcie takie, jak w dowodzie to po co panu oryginalny dowód osobisty?”. Nie zdążył odpowiedzieć, bo przyszła klientka, która załatwiała coś przede mną i powiedziała : „skontaktowałam się z adwokatem, który mi powiedział, że musi pan przyjąć banknot jeśli połowa jest czytelna” i wyszła .
Reklama
Stanowisk w tym oddziale PKO było coś koło siedmiu. Wpadło mi do głowy, że może jeden na siedmiu urzędników jest od załatwiania spraw odmownie.
Chciałem pieniądze wpłacić. Czy to oznacza, że jeśli ktoś (powiedzmy obcy) chce mi wpłacić pieniądze, to nie może, jeśli się nie wylegitymuje ?
Przypomniało mi się , że ostatnio coś mówiono o podatku ze zbiórek. Podobno już ten przepis zmieniono, ale póki co działa. Czyżby rozmowa z urzędnikiem była wstępem do tej zmienionej ustawy?
Może nie zauważyłem, a kraj dookoła się zmienił? Bo czytam w innej notatce Life in Krakow dotyczącej Parku Bednarskiego: Zapisy na spacery możliwe są e-mailem lub telefonicznie: info@muzeumkrakowa.pl / tel. 12 426 50 60 w godz. 10.00–19.00. Chyba jednak coś się zmieniło! Nie wiedziałem .
Nie koniec na tym. Partia naszego szeryfa Ministra Sprawiedliwości zmienia nazwę. Nazywała się Solidarna Polska. Teraz ma zmienić nazwę na „Polskę Suwerenną”.
To dobry kierunek. Trzeba się nazywać tak, żeby społeczeństwo rozumiało. Solidarność to słowo określające związek zawodowy, który co by nie powiedzieć, przyczynił się do powstania III RP. Od tamtego okresu minęło 30 lat. Teraz Solidarność kojarzy się z zakazem handlu w niedzielę, które dobrej prasy nie ma.
Reklama
A suwerenność? O, to określenie zrobiło karierę! Suweren to używane przez panią premier Szydło (która ma nadal spore grono zwolenników) określenie nazywające tak elektorat . Akurat tę jego część, która popiera PIS. Ciekawe, że na tym elektoracie nie robią wrażenia żadne afery, kolejne przekręty …no po prostu nic.
Gdyby Jarosław przejechał na pasach staruszkę w ciąży i tak by to nic nie zmieniło. Podano by w Wiadomościach, że weszła mu na pasy bez uprzedzenia i znienacka.
Chyba, żeby nie podano! Właśnie! I tu chyba pies pogrzebany. Oni nie wiedzą! Oni to zwolennicy PISu .
Przecież gdyby wiedzieli to…