Miasto zaczęło konsultacje społeczne w sprawie zagospodarowania Białych Mórz. Ważą się losy niemal 35-hektarowego zielonego terenu na południu Krakowa. Wiadomo, że zieleń ma pozostać, pytanie, co powstanie obok niej.
Białe Morza to ogromny teren, na którym przez dziesiątki lat gromadzono odpady z Solvay-u. W latach 90-tych podjęto decyzje o likwidacji ogromnych systematycznie trujących Kraków Zakładów Sodowych. Solvay zlikwidowano, na jego miejscu stoi teraz Centrum handlowe „Zakopianka", a powyżej niego wielkie porośnięte zielenią hałdy zwane Białymi Morzami. Na części tego terenu Kuria wybudowała Centrum Jana Pawła II, ale znacznie większy obszar wciąż jest do wykorzystania.
Dyskusja o Białych Morzach rozpoczęła się wraz z wypowiedzeniem umowy przez miasto firmie, która od 10 lat budowała (znaczy nic nie robiła) pole golfowe. W sprawie zagospodarowania tego terenu właśnie zaczęły się konsultacje społeczne. Chciałem publicznie wziąć w nich udział.
Ale żeby coś w tej sprawie powiedzieć, najpierw pół dnia spędziłem wśród nieokiełznanej przyrody Białych Mórz. Nieokiełznanej to trochę na wyrost, bo ta przyroda ma niespełna 20 lat. Na brzegach hałdy zasadzono wtedy sporo drzew liściastych, później przyroda zrobiła swoje. Samosiejki tych drzew opanowały cały teren.
Reklama
Oprócz drzew mnóstwo tam, a jakże, roślinności inwazyjnej, przede wszystkim krzaków nawłoci kanadyjskiej, zwanej niesłusznie mimozą. Według botaników występują tam też rzadkie gatunki roślin wpisanych polskiej czerwonej księgi roślin.
Cały teren jest niemal zupełnie dziki, z odsłonięta z jednej strony hałdą oraz pozostałościami po osadach. Okolica dość niebezpieczna dla kogoś, kto jej nie zna. Dużo nierówności i zapadlisk. W czasie jesiennych deszczów zapewne bardzo błotne. Nie wiem, czy były prowadzone jakieś badania nad zawartością hałd. Podejrzewam, że można tam znaleźć całą tablicę Mendelejewa.
Co dalej? Nie wiem, czym skończą się konsultacje, bo czytam, że pomysłów wiele. Większość głosów mówi o Parku XXL lub tez innej wersji tego pomysłu. Moim zdaniem można by tam zrobić, nazwijmy to roboczo, centrum rekreacyjno-turystycznym. Właśnie rekreacyjnym, nie - sportowym. Obiektów sportowych mamy co niemiara, parków też a powstają kolejne.
Reklama
Oczyma wyobraźni widzę na Białych Morzach liczne ścieżki spacerowe, do nordic walking, utwardzoną trasę dla rolkarzy, no i oczywiście trasy rowerowe.
Kraków podobno żyje z turystyki. Szczycimy się tym i jesteśmy dumni, ale jeśli bliżej się temu przyjrzeć, to promujemy przede wszystkim turystykę lotniczą, najchętniej witamy gości, przybywających na dzień, dwa lub trzy napić się piwa.
Tymczasem okres pandemii wytworzył ogromny rynek turystyki kamperowej. Nasza metropolia z przyległościami liczy milion osób. W tak dużym mieście, do którego co roku przyjeżdżają miliony turystów, jest zaledwie kilka miejsc, na których może się zatrzymać może 20 kamperów.
Może dlatego turysta, który chciałby zwiedzić Kraków kamperem, omija z daleka to niegościnne miasto. Tymczasem za niewielkie pieniądze można przygotować municypalny plac na przynajmniej kilkanaście aut z dostępem do wody, elektryczności i spustu nieczystości.
Reklama
To naprawdę niewielkie koszty, a miejsce na Białych morzach jest idealne. Świetny dojazd, nie trzeba wjeżdżać w miasto, na miejscu komunikacja, łatwy dojazd do centrum na rowerze (a prawie każdy kamper ma rower).
Oczywiście ta część turystyczna mogłaby być bardziej rozbudowana. Wszystko zależy od nas. Mogłoby tu powstać na przykład wydzielone miejsce dla harcerzy na bazę noclegową pod namiotami. W całej Polsce istnieją takie miejsca. Nasi harcerze mogliby się np. wymieniać tymi z Pomorza czy mazur (druhu wiceprezydencie Kośmiderze kłaniam się w pas).
Uważam, że ten teren idealnie nadaje się do celów rekreacyjno-turystycznych!