Kolejny dzień pracy fotoreportera miał upłynąć pod znakiem pięknej pogody i dokumentowania kryzysu uchodźczego w Krakowie. Jednak w kilka godzin na Rynku Głównym zobaczyłem kilka równoległych światów.
Reklama
Ledwo wysiadłem z auta, a dobiegły mnie chropowate okrzyki "Press! Press! Pictures!" Otoczyło mnie kilku rozbawionych facetów w jednolitych koszulkach domagających się zdjęcia. To uczestnicy stag party, czyli angielskich wieczorów kawalerskich, które po przerwie pandemicznej powróciły do Krakowa. Wojna w Ukrainie raczej nie zaprząta im głowy. Robię zdjęcia.
Tymczasem pod pomnik Mickiewicza podchodzi manifestacja Ukraińców domagających się zamknięcia przez NATO nieba nad walczącą Ukrainą. Kompletna zmiana nastroju. Robię zdjęcia.
Nagle dochodzą mnie dźwięki skocznej muzyki. „Co do cholery? Myślę sobie, tu wojna, a tam obok ktoś rytmicznie podskakuje?". Patrzę, a tam kilka zgrabnych dziewczyn podryguje w takt muzyki z telefonu i pozuje do kamery. Jakiś zespół właśnie nagrywa klip. Robię zdjęcia.
Reklama
Docieram pod wieżę Ratuszową. Tu pełna powaga, trwa XVII Krakowska Manifa. Dziewczyn mało, bo niemal wszystkie zaangażowane w pomoc uchodźcom. Są bębny, przeszkadzajki i przemowy. Robię zdjęcia.
Zbieram się powoli do opuszczenia Rynku, gdy wprost na mnie idzie grupa amerykańskich żołnierek i żołnierzy z 82 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Robię zdjęcia.
Mundurowi wycofują się jednak, widząc, że pod wieżą Ratuszową trwa protest. A ja wycofuję się z Rynku, bo mam już dzisiaj dość robienia zdjęć.
Reklama