Szok i niedowierzanie. Pierwszy raz w Krakowie, nie licząc sytuacji na lotnisku w Balicach, poproszono mnie o okazanie certyfikatu szczepienia na Covid. Stało się to w krakowskiej Charlotcie przy pl. Szczepańskim. I mam nadzieję, że ta informacja nie zostanie poczytana za kryptoreklamę, tego skądinąd bardzo lubianego przeze mnie miejsca.
Reklama
.
Paszport covidowy mam już 9 miesięcy, ale w naszym, hojnie wyposażonym w gen wolności kraju, jest to dokument prawie absolutnie zbędny. W innych krajach europejskich od Lizbony po Bratysławę wypicie kawy, czy obejrzenie seansu w kinie, to przyjemności tylko dla tych, którzy się zaszczepili.
I nie chodzi tu o to, że zaszczepiony nie zachoruje. Wszyscy wiemy, że to się zdarza. Sama miałam covida, po dwóch dawkach szczepionki. Ale skończyło się szczęśliwie na kilkudniowym przeziębieniu, o którym w innych okolicznościach dawno bym już zapominała, a na pewno nie zanudzałabym tym czytelników.
Ograniczenia dla niezaszczepionych i tym samym przywileje dla zaszczepionych zmotywowały 80-90 procent społeczeństw wielu krajów, by dać się ukłuć. Zakończyły dyskusje pod hasłem: „jestem młody, zdrowy, nic mi nie będzie”.
Pomimo ogromnej liczby zakażeń, liczba zgonów jest w tych krajach nawet kilkukrotnie niższa niż w Polsce. I co równie ważne system ochrony zdrowia funkcjonuje w miarę normalnie. U nas, zamiast uchwalać anty-pandemiczne przepisy, władza organizowała Sylwestra Marzeń, przez internautów nazwanego prześmiewczo Ostatnim Pożegnaniem. Lub Stypą Marzeń.
Zamiast natychmiastowej dymisji małopolskiej kurator Oświaty Barbary Nowak, która zasłynęła kuriozalną wypowiedzią o szczepionkowym eksperymencie, do dymisji podali się eksperci z Rady Medycznej przy premierze. Jedyne co dziwi, to to, że stało się to dopiero teraz, bo od miesięcy ich głos był głosem wołającego w pandemicznej puszczy.
Reklama
.
W piątą falę pandemii wkraczamy więc pod wodzą anty-szczepionkowców i pseudo-wolnościowców. Prawie dwa lata temu rząd zaczął tę wojnę od kuriozalnego zakazu wchodzenia do lasów i parków (pamiętacie zagrodzone taśmami Planty i policjantów strzegących wejść?), by dziś bezradnie przyglądać się statystykom zgonów, tych z powodu covida i tych z braku dostępu do lekarzy specjalistów, karetek pogotowia i sal operacyjnych.
Nie mam złudzeń, że kogokolwiek można jeszcze przekonać do szczepienia siebie i innych i do noszenia porządnej maski w sklepie czy w tramwaju. Zaprzeczanie pandemii stało się swego rodzaju religią, znakiem sprzeciwu wobec autorytetu ekspertów. Polska, kiedyś symbol Solidarności, jest dziś symbolem społecznego egoizmu.
Uważajcie na siebie.