Osoby z niepełnosprawnościami, podobnie jak ryby, głosu nie mają. To znaczy – nie są dla rządzących targetem. Ani dla tego rządu, ani dla poprzednich. Można tych ludzi lekceważyć, można się z nimi nie liczyć, można ich nie szczepić za szybko na COVID-19. Ale oni bardzo obchodzą posłankę Iwonę Hartwich, mamę niepełnosprawnego Jakuba, która jest rzeczniczką takich osób i ich opiekunów. A premier przed nią ucieka.
Osoby z niepełnosprawnościami mogą się zarejestrować na szczepienie, ale to nie znaczy, że je dostaną już teraz. A to właśnie ci ludzie, zaraz po seniorach, są najbardziej zagrożeni zarażeniem wirusem, ciężkim przebiegiem choroby i śmiercią.
Iwona Hartwich w poprzedniej kadencji Sejmu stała się twarzą protestów rodziców, którzy walczyli o dodatkowe pięćset złotych dla swoich dorosłych niepełnosprawnych dzieci. Teraz domaga się od premiera, żeby przyspieszyć szczepienia dla tej grupy. Kiedy chciała z nim porozmawiać na schodach w Sejmie, doszło do przepychanek.
Reklama
Minister Michał Dworczyk własnym ciałem zasłonił Mateusza Morawieckiego, a następnie zaprosił posłankę Hartwich na rozmowę do swojego gabinetu. Tam dowiedziała się, że minister nie czytał ani jednej jej interpelacji w sprawie wcześniejszego szczepienia osób z niepełnosprawnościami.
Podkreślał, że ochroną dla nich będzie wyszczepienie całej populacji. Tymczasem posłanka podkreśla, że niepełnosprawni Polacy żyją tylko dlatego, bo zostali zamknięci z rodzinami w domach. A oni są, według badań brytyjskich 30 razy bardziej narażeni na zakażenie.
Iwona Hartwich w rozmowie z Life in Kraków. podkreślała, że argumenty ministra Dworczyka i zaniedbania rządu w kwestii szczepionek dla osób niepełnosprawnych są dla jej środowiska nie do zaakceptowania. W zamian posłanka Hartwich dostała od ministra bukiet kwiatów jako przeprosiny za przepychankę na schodach Sejmu.