Pogoda nas nie rozpieszczała ostatnio. Od połowy marca czekamy na nadejście wiosny. A ta, jak niewzruszona. A to gdzieś listki wypuści, a to gdzieś kwiat zakwitnie, jeden dzień ciepła, potem tydzień deszczu, śniegu, pluchy. Ileż można czekać? We wtorek wreszcie było trochę słońca, więc wyruszyłem w trasę...
Reklama
Najbardziej spektakularnym zwiastunem wiosny są kwitnące magnolie na Wawelu. Ale nie w tym roku. Od lat przychodzę tu w drugiej połowie kwietnia, najczęściej na ostatnią chwilę. W tym roku zimne dni zrobiły swoje. Pąki magnolii rozwijają się słabo.
Pokazałem zdjęcia koledze botanikowi, uśmiechnął się i mówi... jeszcze nie nadszedł czas! A może w ogóle nie nadejdzie? Bo widać, że niska temperatura zrobiła swoje i każdy pąk ma poparzenia od niskiej temperatury.
Reklama
Na drugim brzegu Wisły, koło Mangghi cudne wiśnie japońskie! Zasadzone wiele lat temu co roku cieszą oko tysiącami drobnych kwiatów. Piękne miejsce i tylko granatowe niebo nad Wawelem burzy nieco spokój spragnionych słońca spacerowiczów.
Reklama
A na koniec „żółte morze" na Alejach Trzech Wieszczów, urządzane od lat przez Zarząd Zieleni Miejskiej, pełne hortensji i forsycji i żonkile przy AGH. Ale znów zaczyna kropić...