Ten pomysł wydaje się absurdalny, a jednak może dojść do jego realizacji. Czy uważana powszechnie za najpiękniejszą dolinę całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej Dolina Prądnika zostanie zalana? Plan Wód Polskich to zakłada, ale protesty mogą go zmienić.
Reklama
„To jest chory pomysł. Kiedy dowiedziałem się o tym od naszej pani sołtys, wydało mi się to tak absurdalne, że nie mogłem uwierzyć. Dopóki nie zajrzałem w projekt planu zarządzania ryzykiem powodziowym Wód Polskich. Tam była mapka planowanego zbiornika, którego granice wypełniają Dolinę Prądnika u jej ujścia w stronę Krakowa.”
Marcin Szymański, mieszkaniec Prądnika Korzkiewskiego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zorganizował protest: grupa na FB, strona internetowa, akcja informacyjna dla turystów odwiedzających to miejsce. Wszystko po to, żeby wiadomość rozeszła się jak najszerzej i żeby ludzie bronili tego miejsca przed urzędniczą bezdusznością.
Plan zarządzania ryzykiem powodziowym jest właśnie poddawany aktualizacji i pomysł na zaporę w Prądniku Korzkiewskim ma już swój konkretny numer - WZGW 978. W tej sprawie w grudniu ubiegłego roku rozpoczęły się konsultacje społeczne i potrwają do 22 czerwca 2021. Dlatego mieszkańcy tego miejsca podnoszą larum.
Reklama
To otulina Ojcowskiego Parku Narodowego, teren objęty programem Natura 2000, siedlisko wyjątkowych, chronionych gatunków roślin i do tego część Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. A wszystko w odległości 16 kilometrów od centrum Krakowa.
Jak to możliwe, że miejsce, które jest szczególnie chronione miałoby zostać zniszczone powstaniem wysokiej na 9 metrów tamy?
„Trudno mi odpowiedzieć. Wysłaliśmy w ubiegłym tygodniu alarmujące pismo do dyrektora Ojcowskiego Parku Narodowego. Nie mamy jeszcze odpowiedzi, ale mam nadzieję, że on zareaguje równie stanowczo jak i my.”
Reklama
Otulina parku, w której znajduje się Dolina Prądnika narzuca mieszkańcom wiele ograniczeń. Na wybudowanie ogrodzenia z podmurówką jest potrzebne specjalne pozwolenie, bo niektóre gospodarstwa leżą na kierunkach połączeń ekologicznych. O przekwalifikowaniu ziemi na teren budowlany w ogóle nie ma mowy. Ale, jak podkreśla Marcin Szymański, żyje tu społeczność będąca w zgodzie z naturą od wielu pokoleń.
Pomysł zbiornika retencyjnego w tym unikatowym przyrodniczo, historycznie i rekreacyjnie miejscu pojawił się w 2015 roku i z jakiegoś powodu powraca. Teraz nadmiar wody z rzeki, a właściwie rzeczki, Prądnik, rozlewa się w sposób naturalny po łąkach. Po co ten kolosalny zbiornik?
„Z perspektywy faktycznych zagrożeń powodziowych trudno sobie wytłumaczyć, dlaczego ktoś podejmuje tak drastyczną decyzję w stosunku do tak wspaniałego miejsca. Raport powodziowy z 2010 roku w ogóle nie wspomina o jakichkolwiek zagrożeniach dla Krakowa. Rzeka Prądnik ma minimalny wpływ na podwyższenie się Wisły, tym bardziej, że wpada do niej powyżej stopnia Dąbie.”
Reklama
Gdyby projekt Wód Polskich, głównego podmiotu odpowiedzialnego za krajową gospodarkę wodną, doszedł do skutku, to będzie to oznaczało wysiedlenia mieszkańców, burzenie domów i zniszczenie ekosystemu doliny. Dla krakowian skończy się możliwość przejechania tędy rowerem z Krakowa do Ojcowa, znikną ścieżki rowerowe, piesze szlaki.
Może zabrzmi to górnolotnie, ale tym szlakiem, który jest częścią Szlaku Orlich Gniazd, ludzie przemieszczali się od wieków, a w XXI wieku niezrozumiałą decyzją urzędników zostanie on bezpowrotnie zniszczony. Historyczna spuścizna tego miejsca, między dwiema warowniami – Korzkwią i Ojcowem – zostanie wypełniona wodą.
Wójt gminy Wielka Wieś, na terenie której położona jest miejscowość Prądnik Korzkiewski, wspiera protesty mieszkańców. A co z sąsiadującą gminą Zielonki? Tam też jest planowany ogromny zbiornik retencyjny. Ani mieszkańcy, ani władze gminy go nie chcą. Może siła obywatelskiego sprzeciwu w obydwu tych gminach coś da? Gość Life in Kraków jest w tej sprawie sceptyczny.
Reklama
„Tu jest konflikt interesów. Bo wybudowanie zbiornika w Dolinie Prądnika będzie na rękę gminie znajdującej się poniżej biegu rzeki, czyli Zielonkom.
Plan zakłada oba te zbiorniki i teraz jest wypychanie tego „kukułczego jaja” w górę rzeki, czyli do nas. Jeśli tu mamy nadmiar wody, to są to opady burzowe z Sułoszowej czy Skały. Zbiornik retencyjny nic nie pomoże, bo nawet nie zdąży się napełnić w tym czasie.”
Na Facebooku powstała grupa Ocal Dolinę Prądnika, która po dwóch tygodniach funkcjonowania ma już 1 600 użytkowników.
Reklama
Swoją opinię w sprawie zbiornika może wyrazić każdy, nie tylko mieszkańcy tego terenu, nie tylko krakowianie, ale wszyscy obywatele. Wnioski i dokumenty które można wysyłać do Wód Polskich znajdują się też na specjalnie do tego stworzonej stronie https://ocaldoline.pl/.