Tokarnia, mała gmina w Beskidzie Makowskim to druga po Lipnicy Murowanej miejscowość w Małopolsce, słynąca z palm wielkanocnych. W zeszłym roku ze względu na lockdown palm nie było. W tym roku, w pandemicznym reżimie, palmy się pojawiły.
Reklama
Ale wcześniej się pojawiła policja z sanepidem. Kontrola nie potrwała długo, stwierdzono, że wszelkie obostrzenia zostały zastosowane. Pozostało tylko poczekać na zachowanie się ludzi. Generalnie było dobrze. W kościele, co prawda nikt wiernych nie liczył, ale wszyscy próbowali trzymać 1,5 metra dystansu i, uwaga, wszyscy w maseczkach prawidłowo założonych.
Gorzej było na zewnątrz, gdzie widziało się ludzi bez maseczek. W Tokarni oprócz procesji wiernych z palmami, dookoła kościoła jedzie też drewniana figura Jezusa na osiołku. To bardzo stara tradycja w tych stronach. Dzisiejsza figura ma ponad 50 lat, a zrobił ja miejscowy artysta ludowy.
Reklama
Do Tokarni na ten czas zjeżdżają się setki mieszkańców okolicznych miejscowości i turystów, również rzesza krakowian. Z procesji w tym roku zrezygnowano. Figura Jezusa na osiołku towarzyszyła wiernym przy ołtarzu.
Natomiast nie zrezygnowano (nie wiedzieć czemu) z odpustu, co powodowało niepotrzebne zbiorowiska ludzi po mszy. Uroczystościom przewodniczył nowy biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej Robert Chrząszcz.