Oddział intensywnej terapii Szpitala Uniwersyteckiego jest niemal wypełniony, a blisko jedna czwarta pacjentów na OIOM trafiła bezpośrednio z oddziału ratunkowego. "Pacjenci z COVID są przywożeni do szpitala w coraz cięższym stanie" - mówi w rozmowie z Life in Kraków dr Wojciech Serednicki, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Już czwarty pacjent z tego szpitala jest przygotowywany do przeszczepu płuc. Mówi też o groźnym objawie COVID.
Reklama
Obecnie na oddziale intensywnej terapii Szpitala Uniwersyteckiego w stanie ciężkim leży 30 tzw. pacjentów czystych, czyli już bez COVID, a wciąż wymagających intensywnej opieki oraz kolejnych 30 zakażonych. "COVID atakuje nie tylko płuca, ale powoduje często niewydolność wielonarządową, nerek, wątroby, serca" - wylicza dr Serednicki.
I przypomina, że od początku pandemii wśród ciężko chorych są ludzie, którzy wcześniej nie cierpieli na inne poważne dolegliwości i sprawni fizycznie. (Rozmowę transmitowaliśmy na naszym profilu na FACEBOOK-u, teraz dostępna jest też poniżej)
"Dla nas od początku było frustrujące, że z powodu COVID śmiertelność na naszym oddziale wzrosła do 35%, choć na świecie ten wskaźnik wzrósł w wielu miejscach nawet do 90%. Przez ostatni rok wiele się nauczyliśmy i potrafimy skutecznie leczyć, ale w ostatnim czasie coraz więcej pacjentów dociera do nas zbyt późno" alarmuje nasz rozmówca.
Pacjent czuje się w miarę dobrze, a zagrożone jest jego życie
Z jednej strony pacjenci z powodu natłoku różnych informacji boją się i zwlekają z pójściem do szpitala, z drugiej strony mamy do czynienia z groźnym objawem COVID nazywanym "szczęśliwym niedotlenieniem".
Reklama
"Saturacja, natlenienie krwi spada nawet poniżej 60%, a pacjentowi nadal wydaje się, że nie jest jeszcze tak źle, jest osłabiony, ale nie odczuwa dużych duszności. To bardzo niebezpieczne, bo poziom 70% jest już groźny dla życia" - ostrzega doktor Wojciech Serednicki.
Nawet najcięższe przypadki można uratować
Za wyjątkowo szkodliwe uważa doktor rozpowszechniane informacje o "cudownych sposobach" na COVID. "Wciąż to szpital i lekarze dają największe gwarancje, by wyjść z COVID z jak najmniejszymi komplikacjami. Źle leczony COVID może mieć groźne, długofalowe skutki" - mówi doktor.
W Krakowie już czwarty pacjent przygotowywany jest do przeszczepu płuc z powodu COVID. Wszystkie dotychczasowe się udały i jest to dowód, że nawet bardzo ciężkie przypadki są do uratowania.
Reklama
Kolejnych fal epidemii może być jeszcze dużo
Według doktora Serednickiego musimy założyć, że trzecia fala pandemii nie będzie ostatnia, że wirus może zostać z nami na lata, nawet mimo akcji szczepień.
"Nigdy nie uda się wszystkich zaszczepić, a część osób może nie nabyć odporności" - stwierdza. Dlatego jego zdaniem powinny powstać dedykowane szpitale covidowe, a każdy młody lekarz powinien odbyć covidowy staż.
Jego zdaniem sprzętu i łóżek w szpitalach nie zabraknie, ale kłopot jest z personelem. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy są przemęczeni. "Znam lekarza, ktoóy przepracował miesięcznie 320 godzin, a przemęczony lekarz jest groźny dla pacjenta" - uważa doktor Serednicki.