Abp Jędraszewski najpierw zamurował papieskie okno na Franciszkańskiej, teraz wypowiedział lokal redakcji Tygodnika Powszechnego. Znak czasów.
Reklama
Tygodnik sobie z pewnością poradzi, bo lokali biurowych i to o wyższym standardzie w Krakowie nie brakuje. Bardzo wiec możliwe, ze wyprowadzka z Wiślnej wyjdzie redaktorom tylko na dobre.
A jednak smutno.
Po 75 latach zniknie z mapy Krakowa adres, który przeszedł do historii nie tylko miasta, ale i Polski, a nawet więcej, bo za czasów PRL mawiano, ze TP to jedyne wolne pismo wydawane na wschód od Łaby. Po drewnianych schodach na pierwsze piętro wchodzili ci, którzy stworzyli polską kulturę drugiej połowy XX wieku: Turowicz, Herbert, Zawiejski, Stomma, Gołubiew, Kisielewski, Miłosz, Lem, Wajda, Szymborska, Hennelowa, Bartoszewski, Pilch i Świetlicki.
Na tzw. sapieżyńskich fotelach w gabinecie naczelnego siadywali goście z dalekiego świata, politycy i dyplomaci, kardynałowie i biskupi. Bywał Jan Nowak- Jeziorański, Szymon Wiesenthal, Zbigniew Brzeziński i setki innych.
Reklama
Dziś przybyły do Krakowa z Poznania via Łódź, abp Jędraszewski jasno daje do zrozumienia, że nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Niezależne myślenie, wolne dziennikarstwo to nie są się wartości bliskie krakowskiemu metropolicie. Liczy się lojalność wobec fundamentalistycznej ortodoksji.
Decyzja o wyrzuceniu redakcji TP z Wiślnej nie powinna więc na zaskoczyć, a tym bardziej dziwić. To kolejny symboliczny gest ze strony kościelnej hierarchii, która bierze rozbrat z mniej czy bardziej, ale jednak katolicką inteligencją.
Dziennikarze, publicyści, poeci i felietoniści którzy nie zachwycają się każdym listem Episkopatu i nie klaszczą słuchając kazań o „tęczowej zarazie” nie mają czego szukać w polskim Kościele. To, że wraz z wypychanymi intelektualnymi elitami z Kościoła odchodzą młodzi, coraz bardziej odklejonych od rzeczywistości biskupów zdaje się nie martwić.
Finansowo i politycznie zabezpieczeni uważają pewnie, że poradzą sobie bez wiernych. Do czasu.