W OPINII

Dr Lidia Stopyra: "Nie chcą nosić masek? Mają chyba zaburzenia osobowości"

opublikowano: 13 PAŹDZIERNIKA 2020, 19:55autor: Jolanta Hofer
Dr Lidia Stopyra: "Nie chcą nosić masek? Mają chyba zaburzenia osobowości"

"Mam chwilę zwątpienia. Mamy ewidentne dowody, że noszenie maseczek jest skuteczne, ale gdy wciąż czytam komentarze, że noszenie przyłbic czy masek powoduje niedotlenienie, czy śmierć, to zaczynam mieć dość" - mówi w rozmowie z Life in Kraków doktor Lidia Stopyra ze szpitala m. Żeromskiego.

Reklama

Dr Lidia Stopyra jest specjalistką chorób zakaźnych i pediatrii, kieruje Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie i od początku pandemii wiele czasu i energii poświęciła nie tylko na leczenie chorych, ale również  tłumaczeniu, jakich zasad musimy przestrzegać, jak zachowywać się odpowiedzialnie i solidarnie, by w miarę jak najłagodniej przejść przez epidemię słabo rozpoznanego, nowego koronawirusa SARS-COV-2.

Szkodliwe mity

Teraz, gdy - wydawaloby się - wiemy znacznie więcej o epidemii, Lidia Stopyra nie kryje zwątpienia wobec wciąż kolportowanych nieprawdziwych opinii na temat obostrzeń.

Dr. Lidia Stopyra

Teraz to nie jest kwestia zaleceń, mamy ewidentne dowody, że maseczki chronią przed roznoszeniem wirusa - podkreśla. 

W rozmowie z Life in Kraków podała konkretne dowody: - Mamy zakażoną osobę i wskazanych czterdzieści kilka osób, które były z nią w kontakcie.Sprawdzamy wszystkich i okazuje się, że tylko dwie z tej grupy są zakażone. Dwie, które jak się okazało, nie nosiły maseczki -  podkreśla

Mają zbyt niski iloraz inteligencji?

Doktor Stopyrę irytują kolportowane opinie jakoby noszenie maseczek, czy przyłbic było szkodliwe. - Nie wiem już jak dotrzeć do tych ludzi, skoro ewidentne dowody do nich nie przemawiają. Może oni mają jakieś zaburzenia osobowości, albo zbyt niski iloraz inteligencji? - pyta retorycznie.

Reklama

Zakażone dzieci też trafiają do szpitala

Szpital im. Żeromskiego,  w którym pracuje doktor Stopyra, specjalizuje sie m.in w leczeniu zakażonych koronawirusem dzieci. Do tej pory w Małopolsce zachorowało około tysiąca dzieci i choć generalnie przechodzą chorobę łagodnie, to ok. 200-stu trafiło na jej oddział szpitalny.

To były przypadki wywołanego zakażeniem ostrego zapalenia płuc, a dzieci te wymagały tlenoterapii.

Natomiast w przypadku niemowlaków banalny objaw - brak węchu i smaku -powodował, że przestawały jeść i trzeba było je dokarmiać pozaustrojowo - wyjaśnia dr Stopyra - Na szczęście nie było ani jednego zgonu wśród dzieci, choć na świecie odnotowano takie przypadki - dodaje.

Powikłania nawet po latach

Reklama

Wszystkie dzieci, które  były hospitalizowane, pozostaną pod dłuższą obserwacją. - Będziemy sprawdzać czy choroba nie wywoła jakichś powikłań, a te mogą się pojawić nawet dopiero po kilku latach - mówi w rozmowie z Life in Kraków.

Pełny zapis rozmowy z doktor Lidią Stopyrą poniżej:

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności