To był dzień w Krakowie trzech wyborczych kampanii: bez kandydatów, ale o jakże różnych obliczach.
Reklama
Czas i miejsce akcji: upojne (tylko jedno piwo, słowo honoru!) przedpołudnie na krakowskim Rynku.
1. Kampania "kampera"
Oto na Rynek Główny w Krakowie wjeżdża żółty, obklejony Szymonem Hołownią kamper. Sytuacja niezwykła, biorąc pod uwagę, że wjazd na Rynek samochodem reglamentowany do bólu jest. Generalnie sam pomysł z kamperem w kampanii uważam, za trafiony w dychę, bo to teraz bodaj najbardziej rozchwytywane pojazdy. Wypożyczyć kampera na wakacje już nie sposób, a wszystko oczywiście przez koronawirusa. Był tylko jeden kłopot: w kamperze nie było kandydata.
Był natomiast jegomość z megafonem wygłaszający okrągłe zdania o nieobecnym, a ja miałem wrażenie, że biorę udział w kampanii... kampera. Potem objazd dookoła Rynku z grupką truchtających za kamperem zwolenników Szymona, a na koniec perspektywa mandatu, bo... zabrakło aktualnego zezwolenia na wjazd na Rynek.
Reklama
2. Kampania "na smutno"
Tuż po Szymonie Hołowni i jego "kampanii kampera" na scenę "pod Adasiem" wkroczyli "Gowinowcy". Prezes Jarosław przyprowadził gromadkę działaczy, głównie młodych ludzi. Cel spotkania oczywisty: dać wyraz poparcia dla prezydenta Andrzeja Dudy! No i pokazali, że popierają, że są całym sercem "za" i w ogóle nie ma dyskusji, że to najlepszy kandydat.
Tylko dlaczego z tak ściśniętymi ustami i smutnymi oczami? Jedyne emocje wzbudził... gołąbek fruwający nad ich głowami. A na pytanie dziennikarza do prezesa Gowina, czy ma żal do marszałka Terleckiego, że w Radiu Kraków obarczył go winą, za rosnące poparcie dla Trzaskowskiego, odpowiedział tajemniczo: "marszałek tak do końca nie jest zorientowany".
Reklama
3. Kampania zadowolonych
A tuz po "Gowinowcach" w to samo miejsce na Rynku wkroczyli działacze małopolskiej KO, ale w jakże odmiennych nastrojach. Przybyli obwieścić niezwykle radosną dla nich nowinę, że "Małopolska PiSem już nie stoi!" A dowodem ma być zebranie w ciągi czterech dni ponad 125 tys podpisów pod listami poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. Grupę działaczy przyprowadzili dwaj posłowie Aleksander Miszalski i Marek Sowa z twarzami roześmianymi od ucha do ucha. Kto jednak będzie miał najwięcej powodów do radości, przekonamy się najpewniej za miesiąc z okładem.
A na koniec zagadka: policjanci spisywali uczestników dwóch kampanii. Jak myślicie, kogo pominęli?