Ciąg dalszy kontrowersji po jednym z najdziwniejszych meczów Pucharu Polski w ostatnich latach. Wisła Kraków w dramatycznych okolicznościach pokonała Widzew Łódź i awansowała do półfinału rozgrywek. Widzew chce powtórzenia spotkania przez błąd sędziego, który wypaczył wynik spotkania.
Reklama
Widzew ma pretensje o uznanie gola strzelonego w doliczonym czasie przez Wisłę. Większość ekspertów zgadza się, że bramka nie powinna być uznana, bo jeden z piłkarzy Białej Gwiazdy był na spalonym, a do tego blokował łódzkiego obrońcę.
Widzew złożył oficjalny protest do PZPN, w sprawie wypowiedział się też właściciel Wisły Jarosław Królewski, pisząc o tym, że kontrowersji w meczu było więcej, a zawodnik z Łodzi powinien otrzymać czerwoną kartkę.
Reklama
Tegoroczny ćwierćfinał Pucharu Polski przy Reymonta był jednym z najdziwniejszych i najbardziej emocjonujących spotkań tych rozgrywek ostatnich lat. Sędzia wydłużył podstawowy czas gry o ponad 20 minut, nie uznał też dwóch bramek dla Widzewa po analizie VAR. Wisła wyszarpała zwycięstwo w końcówce dogrywki po strzale Szymona Sobczaka.
Szanse na to, by skarga Widzewa okazała się skuteczna, są minimalne. Regulamin rozgrywek wyraźnie mówi, że ewentualne błędy sędziego „nie mogą stanowić podstawy do jakichkolwiek roszczeń organizacyjnych i/lub finansowych, w tym w szczególności do żądania powtórzenia meczu”.
Jeśli skarga zostanie oddalona, Wisła w półfinale Pucharu Polski zagra z Piastem Gliwice, Pogoń Szczecin zmierzy się z Jagiellonią Białystok. Zwycięstwo w finale tych rozgrywek oznacza występ w europejskich pucharach.