Najlepsze powietrze w Krakowie, najwięcej zieleni, a do tego duża zawartość drogocennych metali w glebie. To tylko niektóre z powodów, dla których mieszkańcy postsocjalistycznego miasta, chcą by Nowa Huta stała się uzdrowiskiem. Opłata klimatyczna pobierana od kuracjuszy wydatnie wzbogaciłaby budżet krakowskiego kurortu.
Na pomysł wpisania Nowej Huty na listę polskich uzdrowisk wpadł po wyjazdowym posiedzeniu sejmowej komisji w Rabce Łukasz Lenda ze zrzeszającego aktywnych "nowohucian" Stowarzyszenia B1. Posłowie mówili tam, że uzdrowiska co prawda nie spełniają kryteriów, by być uzdrowiskami, ale uzdrowiskami pozostaną. Skoro inni mogą - to dlaczego nie... Nowa Huta?
Łukasz Lenda ze Stowarzyszenia B1:
Najmłodsza dzielnica Krakowa nie ma co prawda leczniczych wód, ale w każdym kranie płynie bardzo dobrej jakości woda. Poza tym przy dobrej pogodzie z Placu Centralnego widać Tatry (nieco przesłonięte przez nowohuckie kominy), przy gorszej pogodzie i większym smogu nie widać natomiast kominów. Mamy, co prawda, trochę problemów z kombinatem, ale po prostu nie będziemy o nich mówić.
"Kombinat może nawet być atutem!" - dodaje Adam Grzanka (również Stowarzyszenie B1.
"Zalet" Nowej Huty jest więcej: „Mamy sporą emisję metali, więc jeżeli te metale nam opadają, to człowiek jest wzbogacony o żelazo, potas, kadm, a i pewnie jakieś fajne izotopy cezu” - wyliczają.
Pomysł spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem mieszkańców Nowej Huty. Obiektywnie szanse na jego realizację są jednak niewielkie. Cóż od lat Nowa Huta przez decydentów traktowana jest... po macoszemu.