"Oto skutki dużych zrzutów ścieków do Wisły pod samym Wawelem w Krakowie" – alarmuje nas Paweł Chodkiewicz z grupy aktywistów Strażnicy Rzek WWF i przesyła zdjęcia śmieci wpływających wprost do Wisły. Interwencję w tej sprawie zapowiedział poseł PO Aleksander Miszalski.
Reklama
Z przesłanej nam przez Pawła Chodkiewicza relacji wynika, że ścieki wypływały z dwóch kolektorów przy Bulwarze Czerwieńskim, pod samym Wawelem. "Prawdopodobnie zrzut miał miejsce nad ranem" - ocenia Chodkiewicz.
„Ścieki stwarzają zagrożenie sanitarno- epidemiologiczne dla turystów i mieszkańców. Zatruwają Wisłę, zaśmiecają koryto olbrzymią ilością papieru toaletowego, mokrych chusteczek, podpasek i innymi śmieciami spuszczonymi w toalecie, w tym detergentami i innymi żrącymi substancjami” – alarmuje Chodkiewicz.
Sytuacja się powtarza, ponieważ w pobliżu Wisły znajduje się wiele kolektorów i rur, którymi nieoczyszczone ścieki zrzucane są wprost do rzeki. Dzieje się tak zwłaszcza po ulewnym deszczu. Na takie zrzuty są wydawane zezwolenia przez Małopolski Urząd Marszałkowski, przy czym określany jest roczny limit tego typu zrzutów.
Problem bierze się stąd, że dopiero od lat 80. w Krakowie buduje się osobno sieć burzową i sanitarną. Wodociągi Krakowskie od lat wydają dziesiątki milionów na ich modernizację, ale to wciąż za mało w stosunku do potrzeb.
Niemniej aktywista zgłosił zanieczyszczenie Wisły do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Wód Polskich.
Do sprawy odniósł się krakowski poseł PO Aleksander Miszalski. „Kolejny raz ta sama sytuacja pod Wawelem. Szokujące, że choć co chwilę słyszymy o kolejnych zatrutych rzekach, to w Krakowie wciąż widzimy takie obrazki. Ponownie zainterweniuję w tej sprawie” – zapowiedział.
