Niecałe 2 proc. samochodów, które jeździły po krakowskich ulicach w grudniu 2021 r., nie wjechałoby do Krakowa po wejściu w życie pierwszych zapisów Strefy Czystego Transportu w lipcu 2024 r – informuje dyrektor Zarządu Transportu Publicznego Łukasz Franek. Drugi etap SCT, obowiązujący od 2026 r. objąłby 21 proc. tych pojazdów.
Reklama
To odpowiedź na rozpowszechniane m.in. przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi informacje jakoby wprowadzenie Strefy miało uderzyć „w setki tysięcy właścicieli pojazdów samochodowych w Krakowie oraz w kolejne dziesiątki tysięcy kierowców na co dzień przyjeżdżających do Krakowa do pracy”.
ZTP w obliczeniach dotyczących efektywności Strefy Czystego Transportu oparł się na wynikach badań z 2019 i 2021 roku, dotyczących realnej emisji spalin emitowanych przez pojazdy faktycznie poruszające się po ulicach Krakowa.
Badania wykazały, że aut, które nie spełniałyby wymogów pierwszego etapu SCT, czyli diesli z silnikiem niespełniającym co najmniej normy Euro 2 i benzynowych, niespełniających co najmniej normy Euro 1, w grudniu 2021 roku było odpowiednio 1,4 proc. i 0,4 proc.
Reklama
Natomiast od 1 lipca 2026 r. do planowanej Strefy Czystego Transportu będą mogły wjeżdżać auta, które – w uproszczeniu – w przypadku samochodów benzynowych są produkowane od 2000 r., a w przypadku diesli od 2010 r.
Badanie pokazało, że aut które tych wymogów nie spełniały w grudniu 2021 r. było w ruchu ulicznym 21,4 proc. Ich właściciele będą jednak mogli je użytkować jeszcze parę lat, a z pewnością wielu wymieni je wcześniej.
Wprowadzenie SCT doprowadziłoby do wycofania z ulic samochodów odpowiedzialnych dziś za 48,6 proc. emisji tlenków azotu.