Uniwersytet Jagielloński ma zapłacić za prąd w przyszłym roku o ponad 150 milionów złotych więcej niż w tym roku (zamiast 27 mln – 181 mln). Taką propozycję przesłał uczelni Tauron. Władze UJ nie podpisały umowy, ale kolejna wcale nie musi być korzystniejsza. Z podobnymi problemami borykają się też inne krakowskie szkoły wyższe.
Reklama
Rektor UJ prof. Jacek Popiel nie ukrywa, że kryzys jest niezwykle poważny i realnie zagraża polskiemu szkolnictwu wyższemu.
Nie tylko jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale także jako przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, muszę powiedzieć, że tej skali zagrożenia funkcjonowania uczelni w Polsce do tej pory nie mieliśmy.
Prąd na uczelniach wyższych używany jest nie tylko do oświetlania pomieszczeń, ale także zasilania aparatury badawczej w laboratoriach, a w niektórych przypadkach także do ogrzewania. Przy cenach proponowanych przez dostawców, szkoły nie będą w stanie funkcjonować.
Reklama
Mamy świadomość, że istnieje konieczność oszczędzania, dlatego przewidujemy przejście w drugim semestrze roku 2022/23 na 4-dniowy tryb pracy dydaktycznej, myślimy także o wcześniejszym kończeniu zajęć (miałyby się kończyć o godzinie 18.00).
Prof. Popiel zapowiada też obniżenie temperatury w pomieszczeniach uczelni. To wszystko może jednak nie wystarczyć. UJ przygotowuje też „plan awaryjny”, czyli nauczanie zdalne. Rozważane jest między innymi wprowadzenie nauki zdalnej w tygodniach przypadających w okolicach 1 listopada i grudniowej przerwy świątecznej.
Bardzo dużym problemem i zagrożeniem dla funkcjonowania uczelni jest też poziom wynagrodzeń.
Pensje pracowników stanowią największą część wydatków z rządowej subwencji otrzymywanej przez uczelnie i mogą wzrastać wtedy, kiedy wzrasta kwota subwencji.
Ta ma wzrosnąć zaledwie o 4,4%, co ma się nijak do 16,1% inflacji. Jak zaznacza rektor Popiel, realny spadek wynagrodzeń w nauce prowadzi do tego, że z uczelni odchodzą zdolni młodzi naukowcy, którzy nie są w stanie się utrzymać za uniwersytecką pensję.