Są duże oszczędności, ale też duże ambicje. Władze Wisły Kraków ogłosiły w poniedziałek, że klub nadal prowadzony będzie przez byłego selekcjonera kadry. Jerzy Brzęczek zarabiać będzie tylko jedną czwartą pensji, którą otrzymywał w ubiegłym sezonie, będzie miał za to znacznie większą władzę w klubie. To on ma decydować o wszystkich transferach.
Reklama
Te na razie nie wyglądają imponująco. Do Wisły wraca co prawda podpora drużyny sprzed lat Vulnet Basha, klub podpisał też umowę z młodym obrońcą Jakubem Niewiadomskim, na tym jednak transferowe nabytki krakowskiej drużyny się kończą. Wisła ściągnęła z wypożyczeń wszystkich zawodników, którzy w ubiegłym sezonie nie mieścili się w kadrze, trwają ostanie rozmowy z kilkoma zawodnikami, wielkich wzmocnień na horyzoncie jednak nie ma.
Lista odejść z klubu jest znacznie dłuższa. Wisły nie stać na utrzymanie drogich zawodników. Ze stadionem przy Reymonta pożegnali się Michał Frydrych, Jan Kliment, Marko Poletanović, Elvis Manu, Matej Hanousek, Georgij Żukow oraz Giorgi Citaiszwili. Kilka dni temu Wisła podała też informacje o tym, że nie przedłuży kontraktu z Maciejem Sadlokiem, który w Krakowie występował od 2014 roku.
Władze klubu deklarują, że budżet Wisły w I lidze ma wynosić "co najmniej 15 milionów złotych", a w razie potrzeby właściciele są gotowi po raz kolejny dopłacić do funkcjonowania zespołu z własnej kieszeni. W ostatnich latach Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdzyński i Jarosław Królewski wydali już na Wisłę 11 mln zł.
Reklama
