W związku z doniesieniami z Urzędu Marszałkowskiego o procedurze rozpoczęcia odwołania Dyrektora Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie Krzysztofa Głuchowskiego cały zespół teatru wyraził stanowcze poparcie dla dyrektora. W czwartek o 21.00.we foyer teatru zwołano specjalną konferencję prasową. Pod listem poparcia podpisali się wszyscy pracownicy teatru.
Reklama
.
To była niezwykle poruszająca konferencja prasowa zorganizowana niemal natychmiast po informacji o planach władz wojewódzkich dotyczących odwołania dyrektora. Zjawił się niemal cały zespół, a pod listem poparcia dla dyrektora Głuchowskiego podpisali się WSZYSCY pracownicy teatru. Aktorzy i dyrektor byli poruszeni sytuacją.
W liście pracownicy teatru podkreślają, że nie ma żadnych podstaw do odwołania dyrektora, który znakomicie zarządza teatrem. Podkreślają, że to właśnie dzięki niemu teatr im. Słowackiego stał się jedną z najważniejszych scen teatralnych w kraju, a kolejne premiery są wydarzeniami ogólnokrajowymi.
Podkreślają, że dyrektor Głuchowski ma ich pełne poparcie, bo nie tylko pod względem artystycznym teatr osiągnął najwyższy poziom, ale również pod względem zarządzania i poszanowania praw pracowniczych. Na schodach teatru zgotowali dyrektorowi długą, gorącą owację.
Reklama
.
„Tak umiera sztuka, nie chodzi o mój stołek. Chodzi o wolność sztuki, wolność wypowiedzi artystycznej” - mówił dyrektor Teatru im. Słowackiego Krzysztof Głuchowski. Nie ma żadnych wątpliwości, że powodem odwołania jest inscenizacja "Dziadów", która wywołała histeryczną reakcję małopolskiej kurator oświaty i środowisk prawicowych oraz zapowiedź koncertu Marii Peszek, również nie tolerowanej przez pisowską władzę.
„Okazuje się, że na indeksie są w Polsce tacy artyści jak Maja Kleczewska, Maria Peszek i Adam Mickiewicz" - stwierdził Głuchowski i zapewnił, że dopóki jest dyrektorem, "Dziady" nie zejdą z afisza, a jeśli będzie dyrektorem, planowany na kwiecień koncert Marii Peszek się odbędzie.
Jego zdaniem zarzucanie mu przez Urząd Marszałkowski, że "naraził teatr na utratę dobrego imienia" jest kompletnym absurdem. Z kolei zarzut naruszenia procedur przetargowych jest całkowicie bezpodstawny. Dyrektor zapowiedział, że nie cofnie się nawet przed sądową walką o swoje dobre imię.
Reklama
.
Krzysztof Głuchowski dokładnie wyjaśnił też, na czym polega oskarżenie o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. - To bardzo ciężki zarzut. Może się zdarzyć tylko wtedy, gdy nie tylko zostanie naruszona procedura, ale instytucja poniesie duże straty. Z tego, co wiem, nic z tych rzeczy tu nie zachodzi. Urząd marszałkowski przysłał na początku ubiegłego roku rutynową kontrolę, która znalazła uchybienie w jednej procedurze przetargowej, związanej ze sprzątaniem w teatrze. Było to uchybienie celowe i związane z pandemią. Gdyby nie ono, narazilibyśmy teatr na duże straty finansowe - tłumaczył.
- Nic się z tym zarzutem nie działo do momentu premiery "Dziadów". Urząd marszałkowski skierował sprawę do Regionalnej Izby Obrachunkowej, żeby znaleźć coś wreszcie na dyrektora Teatru im. Słowackiego. RIO nie wszczęło jeszcze nawet postępowania, na razie prosi tylko o dokumenty - podkreślił.