Nie ma patroli z miernikami, zatrzymywania aut, mandatów. Jest zdalny pomiar, który ma wykazać, jak bardzo samochody zanieczyszczają krakowskie powietrze.
Reklama
.
29 listopada ruszyła zaplanowana na dwa tygodnie akcja Krakowskiego Alarmu Smogowego i Zarządu Transportu Publicznego. W wielu ruchliwych miejscach ustawiono czujniki, które sprawdzają rzeczywistą emisję spalin.
Badania pokażą, jak wiele starych, trujących samochodów jeździ po Krakowie i jak bardzo wpływają one na zanieczyszczenie powietrza w mieście. Akcja ma wskazać, jakie konkretnie rodzaje samochodów szkodzą najbardziej, pozwolą też na porównanie pod kątem emisji zanieczyszczeń busów i autobusów prywatnych przewoźników z autobusami miejskimi.
Reklama
.
Wyniki kontroli mogą w przyszłości być wykorzystane do projektowania nowej Strefy Czystego Transportu. Na razie prawo bardzo ogranicza możliwość wprowadzania takich stref przez samorządy lokalne, ale niebawem ma się to zmienić.
W najbliższych tygodniach Sejm RP prawdopodobnie przyjmie nowelizację Ustawy o Elektromobilności i Paliwach Alternatywnych. Jest duża szansa na to, że w Polsce, podobnie jak w większości krajów UE w miastach będzie można wyznaczać strefy, do których nie wjadą np. najstarsze diesle, które według wszystkich badań emitują najwięcej szkodliwych substancji.
Reklama
.
Zdalne czujniki zanieczyszczeń w ramach tegorocznych pomiarów stoją m.in. na Al. 29 Listopada, ul. Andersa, Babińskiego, Zakopiańskiej, Grzegórzecka, Nawojki, Prądnickiej, Kocmyrzowskiej, Dunikowskiego, Warszawskiej, Pawiej, Dietla i Wielopole.
To już drugie takie badania w Krakowie. Pierwsze przeprowadzone w czerwcu 2019 roku.