Tu nie wysyła się podań, nie przedstawia CV. By zostać dzwonnikiem trzeba być poleconym. Najlepiej przez ojca lub dziadka, który sam wprawiał w ruch słynny wawelski dzwon. Są tacy, których rodziny sprawują tę funkcję od dekad, a nawet wieków.
Reklama
By dostać pozłacaną plakietkę i zaszczyt uruchamiania 500-letniego kolosa nowi dzwonnicy muszą przez trzy lata terminować u starszych kolegów. Najpierw tylko asystują, później pozwala się im na kilkanaście sekund wziąć w dłonie długie, grube liny.
Jakub Szczygieł, Łukasz Pazdoł, Marcin Kuś i Kacper Nawrot - jako kandydaci wchodzili na Wieżę Zygmuntowską co najmniej 50 razy, zanim stali się pełnoprawnymi dzwonnikami. Dołączyli do grupy ponad 30 Zygmuntowych weteranów. Najstarsi pracują w katedrze już ponad 40 lat.
Reklama
Przygotowanie do zawodu, choć lepiej nazwać to misją lub służbą, trwa długo, bo to bardzo odpowiedzialna funkcja. Wbrew pozorom nie najważniejsze są tu silne ręce. Dzwonnicy muszą wiedzieć, jak poruszać linami, by Zygmunt wybrzmiał najpełniej. Muszą też przestrzegać konkretnych reguł i być bardzo skoncentrowani – na wieży podczas bicia dzwonu jest niebezpiecznie.
Reklama
Łukasz Pazdoł:
Z linami i dzwonem nie ma żartów. Kiedy dowiedziałem się, że zostanę dzwonnikiem bardzo się cieszyłem, ale był też strach. Zygmunt waży prawie 13 ton, więc trzeba bardzo uważać na siebie i innych.
Kuba Szczygieł:
Trzeba cały czas kontrolować linę. Lina jest zabójcza. Może się owinąć wokół mojej szyi, może się owinąć wokół kolegi, który dzwoni naprzeciwko. Jak go podniesie pod samo serce – będzie po chłopie. To jednak jest kolos. Kiedy wejdzie w ruch, ciężko go zatrzymać.
Reklama
Za swoją pracę dzwonnicy dostają wynagrodzenie. Konieczność wypłacania podzwonnego dekretami ustalali jeszcze królowie. Gdzie, jak gdzie, ale na Wawelu władcom nikt sprzeciwić się nie śmie. Wysokość podzwonnego, jako że waluta inna, królewskim regulacjom już jednak nie podlega. Od kilku lat to… 30 złotych za każde dzwonienie. Jak mówi szef wawelskich dzwonników, proboszcz Katedry na Wawelu ks. Zdzisław Sochacki – na kawę i bilet autobusowy wystarczy, a przecież nikt na Wieżę Zygmuntowską nie wdrapuje się dla pieniędzy.
Długość dzwonienia została określona „ordynacją” Krakowskiej Kapituły Katedralnej z 1888 roku i wynosi 8 minut. Dzwonników jest około trzydziestu, w tym jedna kobieta.